Spełnił jego ostatnią prośbę
Prace nad utworem trwały na kilka tygodni przed śmiercią Wodeckiego. Właściwie tekst "Chwytaj dzień" potrzebował ostatnich poprawek. Muzyk zwrócił się ze specjalną prośbą do Jacka Cygana.
- Jacuś, wysłałem ci ten numer. Słyszałeś? Zrób proszę w tekście trochę powtórzeń, bo jak się jak zwykle nie nauczę - wspomina tekściarz.
Niestety przewrotny los zdecydował, że Wodeckiemu nie dane było poznać finałowej wersji. Dzieliło go od tego dosłownie kilka godzin.
- Kilka wieczorów zajęło mi znalezienie klucza od Zbyszka, który śpiewał mi swoje demo w telefonie. Ciągle byłem z nim. Ciągle widziałem jego uśmiechniętą, pogodną twarz z ostatniego spotkania na krakowskim Rynku. Była już noc, gdy skończyłem. Postanowiłem, że rano wyślę tekst Zbyszkowi... Ale rano internet krzyczał, że Zbigniew Wodecki miał udar, by kilka dni później informować o jego śmierci - opisał w swojej książce Jacek Cygan.