To zdjęcie królowej Elżbiety miało nigdy nie powstać. Fotograf złamał zakaz
Książę Filip, mąż królowej Elżbiety, zmarł 9 kwietnia 2021 r. krótko przed swoimi setnymi urodzinami. Rok później w Opactwie Westminsterskim odbyła się uroczysta msza żałobna z udziałem rodziny królewskiej i najważniejszych osób w Wielkiej Brytanii. W świątyni był obecny tylko jeden fotoreporter, który dostał kategoryczny zakaz robienia zdjęć królowej w konkretnej sytuacji.
Pod koniec marca przed Opactwem Westminsterskim zgromadziły się tłumy Brytyjczyków, pragnących zobaczyć członków rodziny królewskiej zdążających na mszę. Tuż przed wejściem do świątyni stał szereg fotoreporterów, ale tylko jeden z nich miał możliwość fotografowania wydarzenia w środku. To Richard Pohle z "The Times", który kilka dni po ceremonii opowiedział o zakazie, jaki dostał od ludzi królowej.
Okazuje się, że Pohle nie mógł robić zdjęć królowej przed zajęciem przez nią miejsca w pierwszym rzędzie. Spekulowano, że Elżbieta będzie poruszała się o wózku, ale w rzeczywistości chodziło o co innego. 95-letnia wdowa szła przygarbiona z laską w dłoni, ale pewnym krokiem, trzymając pod rękę skompromitowanego syna Andrzeja.
Pohle usłyszał od ludzi królowej, że będzie miał "cholerne kłopoty", jeśli udokumentuje "otwarte poparcie dla księcia Andrzeja". Doświadczony fotograf nie dał jednak za wygraną i ostatecznie dostał pozwolenie na robienie zdjęć Elżbiety od momentu wejścia do kościoła. Wiedział bowiem doskonale, że msza jest transmitowana na żywo w BBC.
Księżna Meghan o bolesnych stereotypach dotyczących kobiet
Kiedy jednak królowa i Andrzej pojawili się w świątyni, narodził się poważny problem. Pohle miał wyznaczone miejsce, z którego mógł robić zdjęcia. Ale gdy wszyscy wstali z miejsc, fotograf nie był w stanie uchwycić wchodzącej pary. Wtedy postawił wszystko na jedną kartę – nie pytając o zgodę, przecisnął się przez ludzi z administracji królowej, czując na plecach rękę jednego z nich, i zajął dogodną pozycję dokładnie na wprost Elżbiety i Andrzeja.
Gdy po chwili wrócił na swoje miejsce, wymamrotał tylko "przepraszam" i dalej robił swoje. Udało mu się jednak uchwycić moment wejścia i pokazać światu, że to skompromitowany książę Andrzej, oskarżany o powiązania z pedofilem i stręczycielem nieletnich, a także o korzystanie z usług nastoletniej niewolnicy seksualnej, znalazł się u boku królowej Elżbiety podczas uroczystej ceremonii.