"Narodziny to akt mistyczny"
Fotograf obecny był także przy porodzie. - Bardzo mnie to wzruszyło. Byłem bardzo zmęczony. Gdy zobaczyłem cierpiącą Mel, to się rozpłakałem. Rozleciałem się na milion kawałków. (…) Narodziny to akt mistyczny. Chciałem zrobić zdjęcie dziecka i Mel tuż po urodzeniu. Jednak zrezygnowałem. Za mało światła, za dużo emocji. Może lepiej, że to zdjęcie pozostanie jedynie w mojej głowie - podsumował.