Tomasz Gudzowaty o narodzinach dzieci. "Gdy zobaczyłem cierpiącą Mel, to się rozpłakałem"
Jest zakochany w swojej rodzinie
Tomasz Gudzowaty zdecydował się na szczery wywiad, w którym opowiedział, jak zmieniła go miłość do wicemiss świata, z którą ma dwie córki. Światowej sławy fotograf i syn jednego z najbogatszych Polaków poznał Miss Dominikany, Melody Mir, kilka lat temu na sesji fotograficznej. Egzotyczna piękność od razu wpadła mu w oko. Jakiś czas później byli już małżeństwem. W ubiegłym roku na świat przyszło pierwsze dziecko pary, córka Audrey. Jesienią dziewczynka doczekała się rodzeństwa, siostry Alai.
- Kilka lat temu poleciałem do Sao Paulo, zrobić sesję modową z Mel. Nie znałem jej wcześniej, ale bywa tak, że zdjęcie portretowe może pokazać osobowość, odsłania duszę. Jestem bardzo emocjonalny, czytam świat emocjami. Zrobiłem jej portret - mój ulubiony, wisi u nas w domu - i zrozumiałem, ze ją kocham.(…) Dostrzegłem osobę bardzo prawą, bardzo mądrą i piękną. Zakochałem się, ale długo byliśmy ze sobą i nie byliśmy. Byłem bardzo nieśmiały. Mam różne, niekoniecznie dobre cechy, ale chyba nie ma wśród nich arogancji. Jeżeli kogoś szanuję, kocham, to muszę naprawdę poczuć, ze jestem tego wart - wyznał Gudzowaty w rozmowie z "Vivą!"
Ślub był kameralny
"Nie chcieliśmy czekać"
- Odpowiedziała, że tak. Po prostu. To był kwiecień, stwierdziliśmy, że ślub weźmiemy w marcu. Mel przyjechała do mnie, zamieszkaliśmy w Warszawie. Jednak nie chcieliśmy czekać prawie cały rok. W sierpniu powiedzieliśmy sobie „tak” w Wieliczce. Oboje nas uwiodła kopalnia soli z jej niesamowitymi komnatami. Ślub był kameralny. Zaprosiliśmy tylko rodzinę i przyjaciół - przyznał fotograf.
Są dla siebie stworzeni
Po ślubie szybko zostali rodzicami. Gudzowaty podkreśla, że ojcostwo jest dla niego doświadczeniem niemal mistycznym. - Pierwszy poczułem, że Mel jest w ciąży. Powiedziałem jej, a ona: „Tomek, super, ale skąd wiesz?”. Intuicja - stwierdził w "Vivie! "
"Narodziny to akt mistyczny"
Fotograf obecny był także przy porodzie. - Bardzo mnie to wzruszyło. Byłem bardzo zmęczony. Gdy zobaczyłem cierpiącą Mel, to się rozpłakałem. Rozleciałem się na milion kawałków. (…) Narodziny to akt mistyczny. Chciałem zrobić zdjęcie dziecka i Mel tuż po urodzeniu. Jednak zrezygnowałem. Za mało światła, za dużo emocji. Może lepiej, że to zdjęcie pozostanie jedynie w mojej głowie - podsumował.