Tomasz Kot mówi, że żona nie ma powodów do zmartwień. "Poligamia to same kłopoty"
Tomasz Kot ostatnio rzadko bywa w domu. W najbliższym roku pojawi się w dwóch międzynarodowych produkcjach, a praca wymaga od niego nie tylko zaangażowania na planie, ale również udziału w akcjach promocyjnych. Co na to jego żona?
Ostatni rok to dla niego prawdziwa trampolina do sukcesu. Po filmie "Zimna wojna" Tomasz Kot zaczął być rozchwytywany i podpisał międzynarodowy kontrakt ze słynną amerykańską agencją UTA. W najbliższym czasie zobaczymy go w dwóch zagranicznych produkcjach: "Tesli", oraz "Perfect Enemy". Tomasz Kot zapewnia jednak, że jego żona Agnieszka nie ma powodów do zmartwień.
Zobacz wideo:
- Ostatni rok to karuzela. W styczniu wyjechałem do Stanów na prawie trzy miesiące, wróciłem pod koniec marca z poczuciem, że ciągle mamy styczeń - wyznał w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Tomasz Kot ceni partnerstwo i stara się, aby jego żona również mogła realizować wszystkie plany i marzenia. Do tej pory świetnie sobie radzili.
- Wymyśliłem sobie system, że jak pracuję trzy miesiące, a przecież wtedy zawsze mogę liczyć na wsparcie mojej żony, to następne trzy spędzam w domu. Teraz jednak mój system został poddany dużej probie - zdradził aktor.
On i Agnieszka wchodząc w związek byli już dojrzałymi ludźmi i obydwoje pragnęli założyć rodzinę. Dziś, to właśnie dzieci są spoiwem i odskocznią od świata blichtru i pokus.
- Mam swoje piorunochrony, czyli dzieci, z którymi po robocie spędzam jak najwięcej czasu, by im zrekompensować wcześniejszą absencję. Takie zwyczajne, normalne życie jest moim piorunochronem - powiedział.
Jednocześnie też Tomasz Kot wierzy w monogamię i twierdzi, że wierność jest trudna, dopiero gdy ktoś ma z nią problem.
- Poligamia to same kłopoty - przytacza jego wypowiedź "Dobry Tydzień".