Tomasz Oświeciński rozstał się z żoną, a potem do niej wrócił. Opowiedział kulisy tej niesamowitej historii
Ta historia to niemal gotowy scenariusz na film. Tomasz Oświeciński w najnowszym wywiadzie opowiedział, jak to się stało, że mimo rozstania i rozwodu, po dwóch latach wrócił do matki swojego dziecka i dziś tworzą zgraną, szczęśliwą rodzinę.
Tuż po wielkim sukcesie filmu "Pitbull" Patryka Vegi kariera Tomasza Oświecińskiego nabrała prędkości i umięśniony aktor z dnia na dzień mógł przebierać w nowych ofertach pracy. Niestety, posypało się przez to jego życie rodzinne.
- Zacząłem dostawać coraz więcej propozycji zawodowych i byłem mężem nieobecnym. Nie miałem czasu na wkręcenie przysłowiowej żarówki. W końcu moja żona powiedziała "dość" i kazała mi spakować walizki. Zabolało bardzo, szczególnie że pojawiła się też zazdrość o moje koleżanki aktorki - mówi "Twojemu Imperium" Oświeciński.
Gwiazdor serialu "M jak Miłość" przyznaje, że wówczas nie był najlepszym partnerem dla swojej ukochanej. - Rzeczywiście na tamten czas byłem kompletnie bezużyteczny. Tymczasem Ola wniosła sprawę o rozwód. Nasze małżeństwo skończyło się po pierwszej sprawie, która trwała 10 minut, bo spieszyłem się na plan filmowy - dodaje aktor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największa lekcja WF-u w Polsce
Po dwóch latach od rozwodu Tomasz i Ola postanowili jednak dać sobie drugą szansę i wrócili do siebie.
- Najlepsze jest to, że my nie przestaliśmy się lubić i kochać. Nasza córka napisała list do Mikołaja, w którym poprosiła o spełnienie jednego życzenia - żebyśmy znów mieszkali wszyscy razem. I dziś mieszkamy w nowym domu i wszystko jest takie, jakie być powinno - opowiada magazynowi Oświeciński.
Dziś ojciec małej Mai jest wpatrzony w swoją ukochaną jak w obrazek.
- Ola jest fantastyczną mamą i moją przyjaciółką. Dzięki niej mam bezpieczny, ciepły dom, o jakim zawsze marzyłem. Nie chcę, aby zabrzmiało to jakkolwiek naiwnie, ale wierzę, że byliśmy sobie pisani - podsumował.