Tool w Krakowie. Żegnaj zarazo, witaj muzyko
Na ten wieczór polscy fani zespołu Tool czekali prawie 3 lata. Czy było warto, wiedzą tylko oni, bo zespół tradycyjnie zakazuje nagrywania swoich koncertów. Nam pozostaje czytać relacje, takie jak poniższa - napisana przez zachwyconego fana.
Trąbki są fajne. Zaczarowany wieczór rozpoczął się od występu coverbandu Brass Against. Sophia Urista i muzyka dęta jako tło. Jak można rozgrzać publiczność? Właśnie tak. Grając utwory Rage Against the Machine i System of a Down. Mega wciągające widowisko.
Publiczność szalała na tyle na ile może, grzecznie siedząc na swoich wyznaczonych miejscach. Całe widowisko odbywało się z numerowanymi miejscami siedzącymi. W każdym razie kiwające głowy pokazywały akceptację publiczności. Usłyszeć Toola przed Toolem i to na puzonie było znakomitą zakąską przed głównym daniem wieczoru.
Brawo dla zespołu i tylko wypatrywać koncertu, którego gwiazdą przewodnią będzie właśnie Brass Against. Faktem jest, że był ogień. Ogniste dęciaki, idealna propozycja na podgrzanie atmosfery przed daniem głównym.
A potem przyszedł Tool
Co okazało się największym wrogiem muzyki? Pandemia i jej obostrzenia.
2019 rok, Tool po 13 latach (!) ciszy wydaje album "Fear Inoculum". Trasa promującą niesie się wielkim echem przez kontynenty, zahaczając również o Polskę i organizowany w niej Impact Festival. Wtedy ostatni raz mogliśmy usłyszeć ich na żywo. Potem wielka pustka, niedokończona trasa koncertowa, cisza.
"Let’s finish what we started. Shall we?". Żegnaj zarazo, witaj muzyko ma żywo!
Pięciu jeźdźców psychodeli
Psychodeliczne projekcje Alexa Greya, którymi artysta dzieli się z nami poprzez malunek, szkic czy grafikę wymieszane z muzyką, przenika każde wyobrażenie artyzmu. Sam Alex to w zasadzie dodatkowy członek zespołu. Niewidzialny a zarazem najbardziej widoczny twórca psychozy spływającej na istoty próbujące zrozumieć, co jest czym i dlaczego tak być powinno.
Piękna zajawka koncertu to puszczona na telebimach informacja o tym iż został nałożony absoluty zakaz używania urządzeń uwieczniających to co będzie miało miejsce. To miało być wyjątkowe widowisko, które zostanie w sercu, a nie na "kliszy aparatu". Bardzo rzadki widok w dzisiejszych czasach.
Pierwszy pojawił się na scenie perkusista, Danny Carey. Umiejscowiony na podium rozpoczął przygodę. W następnej kolejności Adam Jones (gitarzysta który zasługuje na oddzielny reportaż jak bardzo wybitnym muzykiem można być) no i uzupełnienie niskich tonów, Justin Chancellor - basista. Główne składowe tej wybitnej, psychodelicznej poezji uzupełnił Maynard James Keenan i on... "sobie pośpiewał"
Setlista koncertu to podróż po nowym i starym brzmieniu
Fantastyczny początek - "Fear Inuculum" przechodzący w najnowszą odsłonę "Opiate", pod dyskretnym numerem 2. Dreszcze, energia, DŹWIĘK! Wspaniałe nagłośnienie i scenografia.
Kiedy człowiek zadaje sobie pytanie co było lepsze, dźwięk czy obraz, to znaczy, że coś jest na rzeczy.
Przygniatające "The Pot," "Pushit" i fenomenalna "Pneuma" to wierzchołek góry lodowej muzycznej uczty, który przypomina nam, że Tool to zespół, który potrafi przenieść publiczność do wcześniejszych wydawnictw, przypominając dlaczego kocha się ich za całokształt twórczości.
Zagłębiając się dalej w setliście znajdujemy "Right in Two" i arcymistrzowskie "Descending" otwierające psychodeliczny portal do ostatniego występu pierwszego aktu tej sztuki – utworu "Hooker with a Penis".
10 minut. Pauza, Chwila wytchnienia. Na telebimie wyświetla się odliczanie i wbijają na nowo.
Danny Carey i jego autorska solówka na bębnach "Chocolate Chip Trip" nie pozostawia jeńców w tej nierównej walce Następnie, gdy widzimy go grającego na gitarze do "Culling Voices", arena wybucha oklaskami.
Wisienka na torcie to "Invincible". Ponad 12 minut poszukiwań fontanny młodości, majestat, perfekcja, cudo z możliwością wyciągnięcia telefonu, gdzie w końcu można było zrobić sobie pamiątkę z tego fantastycznego widowiska.
TOOL - Invincible & Goodbye (Live), 21.05.2022, Kraków, Tauron Arena
"Let’s finish what we started. Shall we?".
Jak mówili, tak zrobili. Dokończyli i chwała im za to. W idealnie, otulającej nas pościeli perfekcyjnie nagłośnionego widowiska. Tool to nie muzyka, to spektakl.
Z Krakowa Bartosz Fedorowicz