Nowy dyrektor Trójki przeprosił Marka Niedźwieckiego. "Stawiamy namiot na gruzach"
W trakcie piątkowej audycji "Godzina prawdy" Michał Olszański zapytał słuchaczy, czy zostają z Trójką po ostatniej aferze i masowych odejściach dziennikarzy. W programie głównym bohaterem był nowy dyrektor Programu Trzeciego Polskiego Radia, Kuba Strzyczkowski.
Kuba Strzyczkowski pracuje w Trójce od 31 lat. Słuchacze znają go z takich audycji jak "Zapraszamy do Trójki" i "Za, a nawet przeciw". Laureat nagród i odznaczeń za pracę w radiu (m.in. Srebrny Krzyż Zasługi) 25 maja objął stanowisko dyrektora Programu Trzeciego Polskiego Radia. W programie "Godzina prawdy" odpowiadał na pytania Michała Olszańskiego i słuchaczy, którzy dzwonili w trakcie (wyjątkowo dwugodzinnej) audycji.
Obejrzyj: Trójka straciła najlepszych dziennikarzy
Olszański przywitał się ze słuchaczami i przypomniał, że ostatni raz prowadził audycję pod koniec marca. I nie zamierzał wracać na antenę. - Dlaczego się dziś odzywam do państwa? Bo sytuacja uległa zmianie – powiedział Olszański, nawiązując do wyboru nowego dyrektora.
Dlaczego Kuba Strzyczkowski zdecydował się pokierować Trójką w tym trudnym okresie?
- Ja nie miałem wyjścia, ponieważ patrzyłem z przerażeniem, co się dzieje w Trójce. Patrzyłem na kolegów, którzy mają codzienne problemy, kredyty, rodziny na utrzymaniu. I w tych życiowych sytuacjach mieli odwagę, aby rozstać się z Trójką. To wszystko mnie uderzyło, że jeśli mam cień szansy, żeby to odwrócić, zmienić, to muszę to zrobić, bo nie daruję sobie do końca życia – mówił Strzyczkowski.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Nowy dyrektor powiedział, że świat polityki jest mu obcy, ale musiał w niego wejść, by uratować Trójkę.
- Nie mam znajomych wśród polityków, nie mam numerów telefonów. Chyba z żadnym politykiem nie jestem na "ty". Ale zauważyłem fantastyczną rzecz, że o Trójce ciepło wypowiadali się wszyscy politycy z każdej opcji. Wszystkim było żal, że może stać się coś złego. Że zniknie z eteru jakaś wartość. W tym była zgoda.
Strzyczkowski podkreślił, że nie stoi za dymisją poprzedniego dyrektora, Tomasza Kowalczewskiego. I jest mu go żal. Bo choć odegrał kluczową rolę w aferze z Listą Przebojów, od której wszystko się zaczęło, to Strzyczkowski widzi w nim "ostatni element całego mechanizmu".
Kiedy Olszański przywołał nazwisko Marka Niedźwieckiego, nowy dyrektor wykorzystał ten moment do oficjalnych przeprosin. Do radia wpłynęło wezwanie przedprocesowe w związku z naruszeniem dóbr osobistych Marka Niedźwieckiego, który został oskarżony o manipulowanie Listą Przebojów. Choć Strzyczkowski nie miał nic wspólnego z tymi zarzutami, przeprosił Marka Niedźwieckiego, Bartosza Gila i Halinę Wachowicz w imieniu dyrekcji radiowej Trójki.
Kiedy do audycji zaczęli dzwonić słuchacze, prawie wszyscy zadeklarowali, że nie przestaną słuchać Trójki. "Kocham was. To radio to jest moja życiowa rozrywka", "Trójka nauczyła mnie słuchać" – mówili na antenie.
W telefonach powtarzało się pytanie o dziennikarzy, którzy odeszli po aferze z Kazikiem i Listą Przebojów.
- Obiecuję, że zrobię dużo, aby wszyscy, którzy państwo kochali, lubili - powrócili. Nie mogę publicznie deklarować, kto wraca. Prowadzę na raz kilkadziesiąt rozmów z wielkimi nazwiskami. To są trudne rozmowy. Ludzie są poobijani, mają ogromne dorobki, wielkie nazwiska – mówił nowy dyrektor.
- Będą te powroty, tylko proszę o czas. Jestem dopiero czwarty dzień. Na razie rozstawiamy namiot na tym gruzowisku. Później postawimy dom, a później zbudujemy wieżę.
Kto na pewno nie wróci do Trójki? Kuba Strzyczkowski przyznał, że nie zdążył zatrzymać w swoim radiu Marcina Kydryńskiego, czego bardzo żałuje. Zapewne nie wróci Wojciech Mann i Jerzy Sosnowski. A Artur Andrus? – Bez komentarza – odpowiedział Strzyczkowski.
Nie ukrywał, że oprócz wielkich wielkich powrotów liczy na zupełnie nowe głosy w Trójce.
- Chciałbym spotkać takich ludzi, jak niektórzy z nas sprzed 30 lat. Którzy chcą zbawiać świat, chcą rewolucyjnych zmian w radiu i uważają, że są mistrzami świata. Będę ściągał do Trójki takich młodych inteligentów – zapowiedział w "Godzinie prawdy".