Wojtek Cugowski i zespół Kruk nagrali koncertowy album. "Nie podążamy za modą"
- Wiadomo, że dzisiaj to rzadkość, ale nie chcemy się dostosowywać do aktualnych trendów, taka jest nasza droga. Mamy nadzieję, że słuchacze docenią takie podejście - mówią WP Wojtek Cugowski i Piotr Brzychcy z zespołu Kruk o wydanym niedawno koncertowym albumie. Muzycy opowiadają też o czekającym ich szczególnym wydarzeniu.
Urszula Korąkiewicz, Wirtualna Polska: od premiery waszej płyty "Be There" minęły dwa lata. To był trudny, pandemiczny okres i z pewnością nie najłatwiejszy pod względem wydawania albumów. Z jakim przyjęciem spotkał się wasz krążek?
Wojtek Cugowski: Odbiór płyty był naprawdę dobry, szczególnie na koncertach. Ale o tym mogliśmy się przekonać dopiero jakiś rok po premierze, kiedy mieliśmy okazję kilka tych koncertów zagrać. W ubiegłym roku zagraliśmy też wyjątkowy koncert w Dąbrowie Górniczej, który został zarejestrowany, o czym szczerze mówiąc, nie mieliśmy pojęcia.
Owszem, myśleliśmy o płycie live, ale nie spodziewaliśmy się, że powstanie właśnie w ten sposób. To była inicjatywa Olka Boronia, naszego realizatora dźwięku. Koncert tak, jak został nagrany, tak trafił do studia, został zmiksowany i wydany w formie płyty CD.
Piotr Brzychcy: Rzeczywiście zdążyliśmy odczuć, że odbiór tej płyty jest naprawdę dobry. Napływały do nas entuzjastyczne recenzje. Ale najwięcej dały nam faktycznie koncerty. Pandemia podcięła nam wszystkim skrzydła i widziałem, że jesteśmy spragnieni tych spotkań, i my, i fani. To budowało naszą świadomość, że na nas czekali. Mimo że ten krążek był skrzywdzony tamtym czasem. Energia, która wróciła do nas na żywo, okazała się dla nas niespodzianką.
Zobacz wideo: Panasewicz chwali się zarobkami: "Da się wyżyć z rock'n'rolla"
Wspominaliście, że nagrywanie czysto hardrockowej płyty w dzisiejszych czasach poniekąd zakrawa na szaleństwo. A jak dużym jest wydawanie dzisiaj płyty koncertowej? I czy w ogóle jest dla was szaleństwem?
Wojtek: Nie podążamy za modą. Założyliśmy sobie, że będziemy grać taką, a nie inną muzykę. Wychowaliśmy się na hard rocku wywodzącym się z lat 70., ale nie znaczy to, że zamykamy się na inne rozwiązania. Jeśli chodzi o płytę live, mieliśmy z tyłu głowy taki pomysł tuż po zakończeniu prac nad albumem studyjnym i to się udało zrealizować.
Bardzo się z tego cieszymy. Zespoły, na których muzyce wyrośliśmy, regularnie wydawały albumy koncertowe. Wiadomo, że dzisiaj to rzadkość, ale taka jest nasza droga, nie chcemy się dostosowywać do aktualnych trendów. Mamy nadzieję, że nasi słuchacze docenią takie podejście. Może faktycznie nieco staromodne, ale z całą pewnością szczere.
Piotr: Warto wspomnieć, że namiastkę płyty koncertowej mieliśmy, gdy nagraliśmy klipy wideo do dwóch naszych singli - "Be There" i "Rat Race". Wtedy zainspirowało nas miejsce, scena w Pogorii, chcieliśmy sobie ten moment zarejestrować. I kiedy nasz realizator stwierdził, że z jednego koncertu da się zrobić pełną płytę, urosły mi skrzydła.
To dość wcześnie, ale sądząc po waszych entuzjastycznych wypowiedziach, macie apetyt na więcej? Zakładacie, że nagracie jeszcze coś razem?
Wojtek: Niczego nie wykluczam. Wszystko zależy od tego, w jakim kierunku będziemy chcieli iść. Czy będziemy mieli pomysł na siebie, czy będziemy chcieli dalej razem koncertować? Wtedy z pewnością pomyślimy o nowym materiale, ale trudno przewidzieć kiedy to nastąpi. "Be There" jest nadal dość świeża, nie ograliśmy jeszcze dostatecznie tego materiału na koncertach, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Piotr: Dodam jedynie, że tych pytań o to "co dalej", pojawia się naprawdę sporo. To podsyca w nas ogień do dalszego działania. Niewykluczone, że jesienią ni z tego, ni z owego wpadniemy na pomysł, aby nagrać kolejny krążek. Wrócimy do studia i będziemy męczyć Wojtka tak długo, aż będzie miał nas dosyć!
Mówimy sporo o koncertowaniu, a przed wami spore sceniczne wyzwanie. Zagracie przed swoimi idolami, czyli Deep Purple. Powiedzcie szczerze, czujecie szczeniacką radochę?
Wojtek: To na pewno duża nobilitacja i niezwykła przygoda. Zobaczyć z bliska Deep Purple? Wspaniale! Przyznam, że wcześniej miałem podobne doświadczenia. Z zespołem Bracia mieliśmy okazję poprzedzać takie zespoły, jak Whitesnake, Molly Hatchet czy Wishbone Ash. Móc obserwować naszych bohaterów muzycznych od strony kulis to za każdym razem bardzo ciekawe doświadczenie. Tym razem na pewno nie będzie inaczej.
Piotr: Ale na pewno jaramy się tym ogromnie. Przyznam, że propozycja grania przed Deep Purple mnie zszokowała. Od razu podekscytowany zadzwoniłem do Wojtka, aby zapytać, co o tym sądzi, ale miał sesję nagraniową i nie mogłem się do niego dodzwonić. Kiedy w końcu oddzwonił, powiedział mi kilka słów, które zapamiętam na zawsze: "W takich sytuacjach nawet nie pytaj mnie o zdanie, tylko podejmuj decyzję za mnie".
To była kropka nad i, jeśli chodzi o ten temat. Jesteśmy ogromnymi fanami, no i co tu dużo mówić, spadła nam gwiazdka z nieba! Jesteśmy niesamowicie wdzięczni i tak, czujemy wręcz dziecięcą radość.
Czujecie tremę związaną z tym koncertem?
Wojtek: Byłoby błędem, gdybyśmy chcieli przeskoczyć samych siebie. Wiadomo, że trema będzie większa, ale myślę, że powinniśmy po prostu zagrać jak najlepiej, nie zastanawiając się nad tym za bardzo. Damy z siebie wszystko, jestem o to spokojny. Kruk to koncertowo znakomity zespół!
Piotr: Koncertową energię staramy się z siebie wykrzesać już na próbach, swoją drogą często zapraszamy gości. Traktujemy te malutkie kameralne granie tak, jak każdy duży koncert. Więc jedyne, czego bym chciał, to żeby pozostała w nas ta naturalna energia. Najważniejsze, żeby granie dawało nam radość.
Wojtek, a jeśli chodzi o żywe granie, działasz też solowo. Miałeś okazję się "wyszaleć"?
Wojtek: Moja płyta ukazała się rok temu, na początku kwietnia. Koncertów nie zagrałem zbyt wielu, ale w tym roku mam zamiar nieco to nadrobić. Powstały dwa klipy, zagrałem na festiwalu w Opolu i podczas premier zająłem trzecie miejsce, cieszę się, że publiczność głosowała na moją piosenkę.
Trzeba dużo pracy, uporu i wytrwałości, aby wybudować coś od zera, ale nie poddaję się. Do momentu, w którym byłbym w pełni zadowolony jeszcze daleka droga. Ale cieszę się, że mogę docierać do ludzi z moją muzyką. Gram na koncertach przede wszystkim moje numery, ale także trochę Braci, szczególnie te, które zawsze lubiłem. Repertuaru mi nie brakuje!
Pójście solową ścieżką w klanie Cugowskich chyba było nieuniknione?
Wojtek: Jestem muzykiem przez całe życie, odkąd poszedłem do szkoły muzycznej. Cały czas gram, uczę się, staram rozwijać. Muzyka rozrywkowa była w moim domu od zawsze. I co ciekawe, teraz moja córka, która skończyła 14 lat, też zaczyna grać i śpiewać. Słucha podobnej muzyki, więc… mam wrażenie, że lekarzy lub prawników w tej rodzinie raczej nie będzie! Muzyka jest dla mnie środowiskiem naturalnym.
Jeśli twoja córka powie, że chce iść w twoje ślady, co zrobisz? Będziesz kibicował czy raczej odradzał tę ścieżkę?
Wojtek: Przede wszystkim chciałbym, aby była szczęśliwa. Rzeczywiście, bycie muzykiem to trudna droga, trzeba mieć dużo samozaparcia i wytrwałości. No i potrzebny jest łut szczęścia. Natomiast wiem, że satysfakcji z sukcesu i grania na scenie nie da się porównać z niczym innym. Jeżeli śpiew i gra na instrumencie spowoduje, że Weronika będzie szczęśliwa, będę ją wspierał. Najważniejsze jest dla mnie, aby robiła to, co kocha i robiła to dobrze. Wtedy ja również będę szczęśliwy.
Koncertowa płyta zespołu Kruk i Wojtka Cugowskiego ukazała się nakładem wytwórni Metal Mind. 12 czerwca będzie można posłuchać ich na żywo podczas Hard Rock Heroes Festivalu w TAURON Arenie Kraków, gdzie wystąpi przed kultowymi grupami Deep Purple i Nazareth.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.