890 zł za koncert Beaty Kozidrak. Elżbieta Zapendowska komentuje sprawę
Zapytana o Beatę Kozidrak Elżbieta Zapendowska nie kryje oburzenia, choć to nie kwestia prowadzenia auta po alkoholu przez wokalistkę irytuje ją najbardziej. W rozmowie z jednym z tabloidów znana nauczycielka śpiewu komentuje imponujące zarobki wokalistki Bajmu.
Jak zauważa dziennik "Fakt": "Kariera Beaty Kozidrak wcale nie ucierpiała po tym, jak prowadziła auto po alkoholu, za co została skazana". Tabloid przypomina, że warszawski sąd skazał gwiazdę na grzywnę w wysokości 50 tys. zł, świadczenie w kwocie 20 tys. zł na rzecz funduszu postpenitencjarnego oraz pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów. "Fakt" nie kryje jednocześnie zaskoczenia, że mimo tak poważnej rysy na wizerunku Beaty Kozidrak, fani wciąż tłumnie i chętnie przychodzą na jej koncerty, nie szczędząc przy tym pieniędzy.
Najlepszym tego przykładem jest chociażby kameralny koncert, który pod koniec października Kozidrak zagra w Gdyni. Zaledwie 100 osób będzie mogło zobaczyć występ wokalistki Bajmu w jednym z hoteli, uświetniony także kolacją i afterparty. Żeby jednak znaleźć się w gronie wybrańców, którzy spędzą ze swoją idolką ten wyjątkowy wieczór, trzeba zapłacić 890 zł. Taka kwota ani fakt, że fani wciąż cenią sobie Beatę Kozidrak, nie dziwi jednak Elżbiety Zapendowskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Beata Kozidrak wiele zawdzięcza rodzinie. Jedna z córek poszła w jej ślady
Znana ekspertka przypomina, że Beata Kozidrak to artystka wielkiego formatu, a jej wokalnego talentu nic nie zmieni. O tym zaś jak, ile i na kogo fani chcą wydawać swoje pieniądze, decydują oni sami. Z kolei to, co naprawdę oburza Elżbietę Zapendowską to fakt, z jaką łatwością zagląda się do kieszeni sławnych Polaków, gwiazd show-biznesu czy sportu.
"Beacie Kozidrak raz powinęła się noga i teraz wszyscy huzia na Józia, ile ona zarabia. A niech zarabia, ile chce. To jej życie, jej kariera i jej talent. Jeśli ktoś chce jej zapłacić tyle za jej pracę, niech płaci. Idze Świątek, która zdobyła światową sławę, też wszyscy zaglądają do kieszeni. Wściekam się na takie idiotyzmy. Niech zaśpiewa ktoś jak Beata albo zagra w tenisa jak Iga" - kwituje krótko na łamach "Faktu" Zapendowska.