Krzysztof Hołowczyc
Niestety odszedł mój Tata. Zawdzięczam mu bardzo wiele. To on mnie wychował i ukształtował na prawego człowieka. To on zaraził mnie samochodowym bakcylem. Posadził kilkuletniego malca na swoich kolanach w aucie i powiedział - teraz ty prowadzisz.. Potem latami przymykał oczy na moje szczeniackie wybryki, najpierw na motorowerach i motocyklach potem już samochodami. Udawał, że nie widzi pogiętych zderzaków i błotników, połamanych felg, potłuczonych szyb. W sytuacjach drastycznych był stanowczy, jak na ojca przystało, ale chyba bardziej jednak grał przed Mamą tę ojcowską dyscyplinę, bo zawsze czułem jego wsparcie we wszystkim, co robiłem ze swoim samochodowym szaleństwem - napisał na swoim profilu na Facebooku Hołowczyc.