Krzysztof Materna
- Ja tych wspomnień ze Zbyszkiem mam tysiące, ponieważ tak się złożyło, że pracowałem z nim prycza w pryczę przez 5 lat. Wyreżyserowałem pierwszy recital Zbyszka taki pełny, z orkiestrą. Potem wspólnie koncertowaliśmy z orkiestrą Zbyszka Górnego, a znałem go oczywiście z okresu studenckiego wtedy, kiedy kręciłem się koło Piwnicy pod Baranami, a Zbyszek był nadwornym skrzypkiem Ewy Demarczyk. Muszę powiedzieć, że - to jest oczywiście banał - wszyscy staramy się jak najserdeczniej wspominać zmarłych, bliskich i mówić o nich w samych superlatywach, ale ja chciałem zaakcentować, oprócz wielkiego talentu, wielkiego autorytetu muzycznego, jakim był Zbyszek dla wszystkich w branży muzycznej i estradowej, że był to człowiek nieskazitelny jeśli chodzi o atmosferę, którą w tej branży prowokował, wywoływał. Był przyjacielem wszystkich. Był osobą, która stała zawsze z daleka od wszelkiego rodzaju intryg, nigdy nikomu nie powiedział uwagi, która mogłaby kogoś zaboleć - a miał prawo do takich, bo wychowało się na nim parę pokoleń muzyków - powiedział w RMF FM Materna.