Zrozumieć Disneya. "Piękna i Bestia" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu [RECENZJA]
Po kilkunastu latach przerwy na deski polskiego teatru powrócił hit Disneya – musical "Piękna i Bestia". Wersja Teatru Muzycznego w Poznaniu to nie tylko dopracowane i nasycone emocjami przedstawienie, ale też najlepszy grany obecnie w Polsce spektakl familijny.
Disney to jedna z najbardziej rozpoznawalnych światowych marek. Bohaterów bajek, filmów czy parków rozrywki nie trzeba specjalnie przedstawiać. Chyba każdy zna Myszkę Miki, Kaczora Donalda, Króla Lwa, Małą Syrenkę, Aladyna itd. Disney to też obietnica – jakości i świetnej rozrywki. Ale Disney to także wyzwanie. Tym bardziej mnie cieszy, że jedna z najlepszych polskich scen muzycznych – Teatr Muzyczny w Poznaniu podjął się realizacji tego obsypanego nagrodami, prezentowanego m.in. na Broadwayu i West Endzie musicalu z librettem autorstwa Lindy Woolverton, muzyką Alana Menkena i piosenkami Howarda Ashmana i Tima Rice'a. Ale zanim o tej inscenizacji, trzeba przypomnieć, że to nie prapremiera, a powrót uwielbianego na świecie tytułu do Polski. W 2008 roku Teatr Muzyczny im. D. Baduszkowej w Gdyni zaprezentował wersję w reżyserii Macieja Korwina. Z afisza zeszła dopiero po ponad 100 spektaklach, trzy lata później.
Poznań na dobrych torach
25 lutego "Piękna i Bestia" powróciła. Tym razem nową inscenizację przygotował Jerzy Jan Połoński w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Efekt pracy wszystkich realizatorów i aktorów tego przedstawienia zachwyca. To nie jest zresztą zaskoczenie, bo Teatr Muzyczny w Poznaniu od kilku lat konsekwentnie pnie się w górę. Strategia dyrektora Przemysława Kieliszewskiego jest zrozumiała i przemyślana.
Jest też dwutorowa: z jednej strony teatr dość mądrze selekcjonuje tytuły do realizacji, budując repertuar z autorskich musicali (jak np. doskonały "Kombinat" z piosenkami Ciechowskiego) i sprawdzonych licencji (np. "Zakonnica w przebraniu"), z drugiej strony konsekwentnie walczy o zamianę absolutnie niewystarczającej siedziby na nowy budynek teatru, którego główna widownia będzie mogła pomieścić 1200 widzów (trzykrotnie więcej niż dziś).
"Dawno, dawno temu, w dalekiej krainie…"
Tych co znają "Piękną i Bestię" opowieść prezentowana w Poznaniu nie zaskoczy. Nie ma tu udziwnień, politycznych aluzji i zbędnych eksperymentów. Jest za to piękna historia o ludzkiej naturze i uczuciach oraz wzruszające piosenki w udanych tłumaczeniach Małgorzaty Ryś. Reżyser realizuje zgodnie z wymogami licencyjnymi obrazy znane z bajki i filmu Disneya. Musical, który powstał na podstawie libretta Lindy Woolverton, oparty jest na znanej baśni o młodym księciu, którego czarodziejka uwięziła w ciele bestii, a jego służbę zamieniła w przedmioty (zegar, szafę itd.). Tylko odwzajemniona miłość może zdjąć zły urok, który padł także na wszystkich mieszkańców zamku. Czas jednak ucieka – jeśli nikt nie pokocha Bestii, zanim opadnie ostatni płatek z ofiarowanej przez kobietę róży, wszyscy pozostaną zaklęci na zawsze.
W tej historii ważne są trzy wątki, które się splatają w jedną miłosną całość: relacja Belli i Maurycego, czyli pięknej oczytanej córki i trochę zwariowanego ojca-wynalazcy; zaloty narcystycznego i mało lotnego młodzieńca Gastona do Belli oraz przygody w zaczarowanym zamczysku, gdzie Bella spotyka i z czasem zakochuje się w Bestii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dorota Wellman odsłania kulisy nowego programu. "Nigdy wcześniej tego nie robiłam"
Szatan pierwsza klasa
Poznańska inscenizacja została osadzona na kartach wielkiej księgi. Do tej stylistyki nawiązuje ciekawa i dobrze wymyślona, a przy tym ciesząca oko scenografia Anny Chadaj, ożywiona projekcjami Karoliny Jacewicz i światłem w reżyserii Katarzyny Łuszczyk, a także przemyślane, ciekawe i spójne z ogólną koncepcją wizualną kostiumy Agaty Uchman oraz plastyczna i nasycona emocjami choreografia Karola Drozda (to jego debiut w tej roli). Reżyser przedstawienia Jerzy Jan Połoński mając takich realizatorów i świetnie poprowadzoną przez Tomasza Szymusia orkiestrę, mógł już właściwie skupić się tylko na spięciu całości. Główne role w premierowym przedstawieniu zagrali Joanna Rybka-Sołtysiak (Bella) i Rafał Szatan (Bestia).
Postać Belli wymaga nie tylko pięknego disnejowskiego głosu, ale też niemałych umiejętności aktorskich, by z tej baśni wydobyć wszystkie kolory. Rybka-Sołtysiak poradziła sobie z powierzonym zadaniem celująco. Nie tylko urzeka od pierwszych chwil na scenie, ale też umiejętnie buduje postać. Bestia w poznańskiej inscenizacji w wykonaniu Rafała Szatana to popis. Musi grać nie tylko w wielkim futrzanym kostiumie, ale i z maską na twarzy, a także korzystać z modyfikatora głosu (z wyjątkiem piosenek). Mimo tych przeszkód potrafi wydobyć z postaci to, co oglądamy w bajce Disneya. Z jednej strony okrucieństwo i surowość, a z drugiej nieporadność i niewinność, które urzekają Bellę.
Kubat kupuje publiczność
Nie są to jedyne jasne punkty na tle bardzo dobrego zespołu prezentującego "Piękną i Bestię". Wyjątkowo świetnie swoją postać Gastona odczytał znany z Teatru Muzycznego Roma w Warszawie Paweł Kubat. Nie tylko bezbłędnie radzi sobie z choreografią i piosenkami, ale także udaje mu się pokazać przerysowanie swojej postaci nie obniżając poziomu gry. Kubat po prostu kupuje publiczność.
Równie przyjemnie ogląda się uroczą grę i francuski akcent Wojciech Daniela, który jako Płomyk zachwyca. Silnym punktem przedstawienia jest także główna scena - kolacja Bestii i Belli, kiedy Pani Imbryk (świetna Anna Lasota) śpiewa tytułową piosenkę, znaną wszystkim doskonale m.in. z wykonania Celine Dion i Peabo Brysona.
"Piękna i Bestia" w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego to sukces Teatru Muzycznego w Poznaniu i najlepsze familijne przedstawienie grane obecnie w Polsce. Wydawałoby się, że z tej znanej historii nie można już niczego nowego wydobyć. Ale w Poznaniu udowodnili, że się da, bo kluczem jest zrozumienie Disneya.
Ocena spektaklu: ******/******
Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski