Żyje, bo zdarzył się cud? "Musiałaby ustalić specjalna komisja"
10 lat temu Magdalena Stużyńska trafiła do szpitala. Zwykła grypa skończyła się zagrażającymi jej życiu powikłaniami. Było na tyle źle, że przyjęła ostatnie namaszczenie. O tym, co stało się później, przypomina się do tej pory.
Mija 10 lat od naprawdę trudnych momentów w życiu Magdaleny Stużyńskiej. Aktorka, która dziś angażuje się w akcje wspierania lekarzy, kiedyś sama była przez nich ratowana. W 2010 r. trafiła do szpitala z powikłaniami grypy. Po wyjściu wiele razy zastanawiała się, czy nie zdarzył się cud.
Zobacz: Koronawirus a grypa. Podobieństwa i różnice
Stużyńska nie jest pierwszoligową gwiazdą. Stroni raczej od ścianek i kontraktów reklamowych, którymi inne gwiazdki chwalą się na Instagramie. Gra m.in. w serialu "Przyjaciółki", ale najwięcej uwagi poświęca swojej rodzinie. Stużyńska mówi też wprost, że chce, aby to co robi, przynosiło szlachetne owoce.
Aktorka opowiada otwarcie o tym, jak ważna jest dla niej wiara. Gdy w 2010 r. poważnie zachorowała, to dzięki wierze w Boga miała wyzdrowieć.
Lekarze długo nie wiedzieli, jak jej pomóc. Leki nie dawały pozytywnych rezultatów. Kiedy sytuacja wyglądała już beznadziejnie, Stużyńska poprosiła znajomych z kościoła o modlitwę.
- Dzięki nim doświadczyłam cudu - wyznała na łamach magazynu "Ludzie i wiara".
- Byliśmy w jednej parafii, ale nie znaliśmy się, nie wiedziałam nawet, jak wyglądają. Kiedy dzieliliśmy się opłatkiem, domyśliłam się, że to oni. Zaczęliśmy rozmawiać, wymieniliśmy się telefonami - wspominała gwiazda.
Przyjęła też ostatnie namaszczenie. Tak mówiła o tym, co stało się po przyjęciu sakramentu:
- Kiedy go otrzymałam, wyniki radykalnie się poprawiły. Ale czy to był cud? Musiałaby ustalić specjalna komisja. Natomiast z pewnością sakrament przyniósł mi spokój ducha, oddalił lęk – wyznała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W ostatnim czasie Stużyńska zaangażowała się w akcje wspierania lekarzy. Pisała też o tym, jak ważne jest noszenie maseczek.
"Dziękuję Wam nasi Bohaterowie! Wy, którzy nie możecie zostać w domu, bo codziennie narażacie swoje zdrowie, żeby nasze życie było możliwie normalne! Nie piszę tu wyłącznie o Lekarzach i Policji - Oni spełniają swoją misję i powołanie wybierając pracę w tzw. służbach publicznych i świadomie podjęli to ryzyko. Zawsze Ich za to podziwiam i doceniam" - pisała w trakcie pandemii.