Trwa ładowanie...

Maja Frykowska: skandal, którego nie było "Ludzie wyzywali mnie od prostytutek, a ja nie mogłam się nawet obronić"

Zrobiło się o niej głośno, gdy wzięła udział w polskiej edycji "Big Brothera" – przez lata musiała się mierzyć z nieprzyjemnymi komentarzami na swój temat. Potem Frykowska na jakiś czas zniknęła z życia publicznego i od dawna trzyma się z dala od wszelkich skandali.

Maja "Frytka" FrykowskaMaja "Frytka" FrykowskaŹródło: AKPA
d36jz12
d36jz12

Maja Frykowska – choć wtedy jeszcze nazywała się Agnieszka – była jedną z uczestniczek trzeciej edycji reality show "Big Brother" emitowanej w 2002 roku. Jej rodzina od dawna miała związki z show-biznesem; ojciec był operatorem filmowym, babcia modelką, a dziadek, Wojciech Frykowski, producentem filmowym (został zamordowany przez sektę Mansona w domu Romana Polańskiego). Nic więc dziwnego, że i "Frytka" z czasem trafiła przed kamery; lecz chociaż zdobyła wielką rozpoznawalność, mocno też naraziła się opinii publicznej. Mowa oczywiście o słynnej scenie w jacuzzi, gdzie dała się ponieść chwili wraz z Łukaszem Wiewiórskim, "Kenem".

Przez następne tygodnie rozpisywano się więc o ich "publicznym seksie", a Frykowska musiała słuchać niewybrednych komentarzy na swój temat. Mało kto stawał w jej obronie, dlatego nic dziwnego, że ta nagonka mocno ją przybiła.

"Wpadłam w depresję i pogrążyłam się jeszcze bardziej w narkotykach. Cały czas byłam na haju. Co jakiś czas w mojej głowie pojawiały się myśli samobójcze. [...] Ludzie wyzywali mnie od prostytutek, a ja nie mogłam się nawet obronić", opowiadała w programie "Dzień Dobry TVN".

Wymyślony skandal

A jak było naprawdę? Po latach Frykowska mówiła, że tak naprawdę do seksu w jacuzzi nie doszło. "Media donosiły o stosunku seksualnym, którego nie było! Prawda jest taka, że któryś z operatorów tak pędził z kamerą, że walnął z impetem w lustro weneckie. Huk sprawił, że natychmiast oprzytomniałam i zakończyliśmy baraszkowanie w pianie. Tymczasem w eter poszła informacja, że bzykaliśmy się jak króliki", wyznawała w książce "Pokonaj siebie". Po latach na swoim Instagramie dodawała: "Paradoks tej sytuacji jest taki, że jedni muszą się nieźle nagimnastykować, żeby skandal wywołać, a innym to przychodzi naturalnie. W moim przypadku największym skandalem jest to, że go nie było".

d36jz12

Ale pojawiły się też i plusy całej tej mało przyjemnej sytuacji; ponieważ o "Frytce" pisano często i dużo, ściągnęła na siebie uwagę producentów – wystąpiła w dwóch kolejnych edycjach innego reality show, "Bar", zaproponowano jej prowadzenie programów "Gierki nocne", "Lub Czasopisma" czy "Przystanek Laska", wzięła udział w kampanii reklamowej biżuterii. Pojawiła się w teledysku ("Znana z tego, że jest znana" Krzysztofa K.A.S.Y Kasowskiego) i filmach, między innymi "Ostatni klaps" czy "Pojechał, zobaczył" nagrodzonym na warszawskim festiwalu filmowym, a także wydała płytę ze swoimi piosenkami.

Nawrócona skandalistka

W 2010 roku Frykowska przeszła wielką przemianę. Wtedy zmieniła imię na Maja (jak tłumaczyła, zawsze chciała się tak nazywać i nie przepadała za swoim prawdziwym imieniem), a także stała się osobą wierzącą. I, jak sama mówiła, wreszcie odnalazła szczęście. "Moment, kiedy podjęłam wybór, aby zacząć żyć inaczej, to była decyzja przybliżenia się do Boga. To była bardzo dobra decyzja. Nasze doświadczenia kształtują nasz charakter, to kim jesteśmy i kim chcemy się stać. Gdyby nie moje doświadczenia i życiowe wyzwania, nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym jestem obecnie. Teraz mam zupełnie inną wiedzę na swój temat niż 20 lat temu. Jestem kobietą świadomą swoich celów i decyzji. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Dzisiaj to jest ten czas i to miejsce, w którym mam być", wyznawała w wywiadzie dla portalu cozatydzien.tvn.pl.

Osiem lat później Frykowska napisała książkę "Pokonaj siebie", w której szczerze opisała swoją drogę do nawrócenia. Zdobyła się w niej też na wiele bardzo osobistych wyznań – opisała na przykład, jak została zgwałcona przez swojego byłego chłopaka. Przyznała, że wcześniej wstydziła się tym podzielić nawet z bliskimi; nie zgłosiła tego również na policji, ponieważ bała się, że usłyszy – tak jak wiele innych kobiet – że to "jej wina", w końcu znana była wówczas z imprezowego stylu życia. "Nie miałam żadnego wsparcia. Nie wiedziały o tym ani moja mama, ani babcia. Dowiedzą się dopiero teraz. Bardzo długo się z tym mierzyłam, ta rysa zostanie we mnie już na zawsze", pisała. Ale, jak dodawała, "Bóg sam to załatwił"; mężczyzna, który dopuścił się tego okropnego czynu, wkrótce potem zginął bowiem w wypadku samochodowym.

d36jz12
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36jz12