Tak źle jeszcze nie było. Nie tylko Młynarska ma problem
"Pozostają nam w najlepszym razie teleporady" - napisała Agata Młynarska w komentarzu do ostatnich zmian w szpitalu, w którym leczyła się przed laty. Zarówno ona, jak i tysiące innych pacjentów zostało pozostawionych samych sobie.
Kilka lat temu Agata Młynarska postanowiła publicznie opowiedzieć o swojej chorobie, z powodu której już raz otarła się o śmierć. Dziennikarka cierpi na przewlekłe, nieswoiste zapalenie jelit, zwane także chorobą Leśniowskiego-Crohna. Schorzenie zdiagnozowano u niej w 2013 roku, po serii incydentów na planie programu "Świat się kręci". Z dnia na dzień dziennikarka zniknęła z ekranu i na półtora miesiąca trafiła do szpitala. Po wielu nietrafionych diagnozach dopiero profesor Grażynie Rydzewskiej udało się ustalić, co tak naprawdę dolega Młynarskiej.
Wtedy to dziennikarka trafiła do Kliniki gastroenterologii w szpitalu MSWiA, gdzie pod okiem pani profesor powoli doszła do siebie.
Czym jest choroba Leśniowskiego Crohna i dlaczego jest tak groźna
Dziś, z powodu pandemii koronawirusa, zarówno ona, jak i inni pacjenci z dolegliwościami jelitowymi nie mogą już liczyć na taką pomoc. Agata Młynarska poinformowała o tym we wpisie na Instagramie.
"Czytam właśnie, że klinika gastroenterologii w szpitalu MSWiA została zamieniona na oddział covidowy. Pani prof. Grażyna Rydzewska, która wielokrotnie mnie ratowała i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że zawdzięczam jej życie, jest wobec jelitowych pacjentów bezradna. Pozostają nam w najlepszym razie teleporady. Problem jest oczywiście znacznie szerszy, dotyczy wszystkich, którzy chorują na nie- covid.🚦🚦🚦🚦🚦🚦🚦🚦🚦🚦Każdy komentarz w tej sprawie wydaje mi się zbędny. Tak, że tak" - podsumowała Młynarska.
Trwa ładowanie wpisu: instagram