Aktorka, była modelka oskarża Trumpa o molestowanie. "Wepchnął język do mojego gardła"
- Myślę, że czas o tym powiedzieć - tak zaczyna swoją historię Amy Dorris, która zgodziła się udzielić brytyjskiemu "Guardianowi" osobistego wywiadu. Opowiada, że była molestowana seksualnie przez Donalda Trumpa.
Amy Dorris ma dziś 48 lat i dwie córki. Pierwszy raz zdecydowała się wyjawić, co zrobił jej Donald Trump na imprezie sportowej w 1997 roku. Udzieliła wywiadu "The Guardian". Przyznaje, że chciała dokonać "coming outu" w 2016 roku, gdy doszło do wycieku nagrań z Trumpem, który przechwalał się, że może kobietom robić wszystko, łącznie z "chwytaniem ich za c..ki". 22 kobiety oskarżyły polityka o molestowanie seksualne. Jeszcze tego samego roku Trump zarzekał się, że pozwie wszystkie te kobiety i "New York Times", który opublikował ich wyznania.
Kobiety były oczerniane, a Trump zakończył kampanię prezydencką sukcesem - objął najważniejszy urząd w państwie. Amy Dorris wycofała się z chęci wyjawienia swojej historii, bo - jak podkreśla - bała się wtedy o swoją rodzinę.
Zobacz: Melania musiała ratować męża
Dorris wyznała, że Trump molestował ją seksualnie we wrześniu 1997 roku podczas rozgrywek US Open. Gościła w Nowym Jorku na zaproszenie swojego partnera, Jasona Binna. Razem z nim spotkała się z Trumpem. Wspomina, że zaprosił parę do swojego biura, do domu i na US Open, do jego prywatnej loży. Gościły tam same osobistości. Dla młodej aktorki to było wielkie wydarzenie.
- Byłam młoda, bardzo towarzyska, niczego się nie obawiałam. Byłam naiwna - mówi dziennikarce "Guardiana".
- Trump flirtował ze mną, choć byłam tam z chłopakiem. Zachowywał się jak ktoś, kto uważa, że może wziąć sobie wszystko, co tylko zechce - komentuje.
Amy poszła do łazienki. Wejścia do niej nie było widać ze strony głównego pomieszczenia. Trump miał to wykorzystać. Czekał na dziewczynę, gdy ta wychodziła z łazienki.
- Nagle mnie chwycił. Wepchnął język do mojego gardła. Odpychałam go, a on zacieśniał uścisk. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Po pośladkach, po piersiach, po plecach. Próbowałam jakoś wypchnąć jego język z siebie zębami. Chyba wtedy skaleczył sobie język. To było traumatyczne i szokujące - opisuje.
- Zacisnął się wokół mnie jak ośmiornica. Czułam się uwięziona - mówi.
Amy powiedziała o tym, co się stało, swojemu partnerowi. Miała go poprosić, żeby sam przekazał Trumpowi, żeby ją zostawił w spokoju.
- Przez wiele lat siedziałam cicho. To sprawiało, że czułam się chora. Nie chcę już siedzieć cicho - komentuje po ponad 20 latach.
Donald Trump za pośrednictwem prawników zaprzeczył, że coś takiego miało miejsce. Podkreślił, że nie było żadnego zastraszania, molestowania i złego zachowywania się w stosunku do Amy Dorris.
Była modelka przedstawiła dziennikarzom dowody, potwierdzające jej wersję wydarzeń. Zachowany bilet na US Open, 6 zdjęć ukazujących ją w towarzystwie Trumpa i kilka innych z pobytu w Nowym Jorku w tamtym czasie.
Historię potwierdziło także kilka osób, którym opowiedziała wcześniej o incydencie - wśród nich przyjaciel z Nowego Jorku, matka Dorris, terapeutka i przyjaciółka. Wszystkie te osoby znały historię z Trumpem od lat i pokrywa się ona z tym, co usłyszeli dziennikarze Guardiana.
- Moje córki mają prawie 13 lat i chcę, żeby wiedziały, że nie mogą pozwolić komuś na zrobienie czegoś, co im nie będzie odpowiadało. Chcę być dla nich przykładem. Chcę, żeby wiedziały, że nie siedziałam cicho i nie broniłam tym samym osoby, która zrobiła coś nie do zaakceptowania - przyznaje Amy.
- Chcę żeby ludzie wiedzieli, jaki jest nasz prezydent - dodała na koniec.