Aleksandra Popławska nie mogła dostać się do lekarza. Opisała kuriozalną rozmowę
Aktorka otwarcie dzieli się z fanami w mediach społecznościowych swoją codziennością. Zwierzyła się z problemów z rejestracją wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. "Doszłam do wniosku, że to nie jest kraj dla chorych ludzi" - podsumowała.
Według najnowszych statystyk obecnie w Polsce odnotowywane jest dziennie ok. 35 tys. zarażeń koronawirusem, a od początku pandemii już ponad 5 mln Polaków zmagało się z COVID-19. Przez tę sytuację polska służba zdrowia jest już praktycznie niewydolna. Brakuje miejsc w szpitalach dla chorych z innymi schorzeniami. Trudniej jest też skorzystać z pomocy lekarza pierwszego kontaktu.
Tej ostatniej sytuacji doświadczyła ostatnio Aleksandra Popławska. Aktorka podupadła na zdrowiu i chciała skonsultować się ze specjalistą. Na próżno liczyła, że następnego dnia przyjmie ją lekarz.
Magdalena Różczka o seksizmie w branży filmowej. "Miałyśmy być tylko grzecznymi dziewczynkami"
Na Instagramie gwiazda serialu "Wataha" opublikowała zapis rozmowy z recepcjonistką przychodni. Okazało się, że termin wizyty lekarskiej dla aktorki się znajdzie, ale tylko w ramach prywatnej usługi i to pod pewnym warunkiem.
" - Dzień dobry, chciałabym się umówić do lekarza pierwszego kontaktu.
- Możliwy termin 17 lutego.
- Proszę pani, ale to jest za 10 dni, zdążę wyzdrowieć lub umrzeć do tego czasu.
- Przykro mi, takie mamy terminy.
- A prywatnie?
- Jutro na 14.00, ale nie mogę pani zapisać prywatnie, jeśli jest pani naszą pacjentką.
- A jak się wypisze? Jest to możliwe?
- Tak, ale musi się pani zapisać do innej przychodni.
- Dobrze. To proszę mnie zapisać na jutro na 14.00 a ja przyjadę przed wizytą i się wypiszę z waszej przychodni.
- Nie mogę pani teraz zapisać, jak jest pani naszą pacjentką. Musi pani przyjechać, najpierw się wypisać i wtedy będę panią mogła zapisać prywatnie. KURTYNA." - opisała Aleksandra Popławska na Instagramie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Aktorka żaliła się, że mimo iż od wielu lat regularnie opłaca składki na NFZ, nigdy nie jest w stanie skorzystać z publicznej służby zdrowia. Wtórowała jej Ewa Gawryluk, która w komentarzach napisała: "Dlatego płacąc składki od 1991 roku nigdy nie byłam u lekarza z NFZ".
Popławska doszła więc do wniosku, że leczyć musi się sama. "Po wczorajszym telefonie do przychodni doszłam do wniosku, że "to nie jest kraj dla chorych ludzi", zatem kochani - ciepło się upierajmy, woda morska do noska, spacery na świeżym powietrzu i jakoś to będzie…" - podsumowała swoją przygodę.