Andrzej Kosmala o pogrzebie Krzysztofa Krawczyka: "Podpowiadał mi, co mam zrobić"
Andrzej Kosmala był nie tylko menadżerem Krzysztofa Krawczyka, ale także jego długoletnim przyjacielem. Mężczyzna cały czas nie może pogodzić się ze śmiercią muzyka. W jednym w ostatnich wywiadów opowiedział m.in. o przygotowaniach do pogrzebu artysty, a także o jego pomniku.
Śmierć Krzysztofa Krawczyka była ogromnym szokiem dla Polaków. Wybitny artysta zmarł w wielkanocny poniedziałek 5 kwietnia. O jego śmierci poinformował wieloletni przyjaciel i menedżer, Andrzej Kosmala. W sobotę 10 kwietnia w bazylice archikatedralnej św. Stanisława Kostki w Łodzi odbyło się uroczyste pożegnanie wokalisty.
Andrzej Kosmala po śmierci Krzysztofa Krawczyka dalej zajmuje się jego sprawami, wspiera Ewę Krawczyk i dba o to, by nikt nie szargał dobrego imienia zmarłego artysty. W rozmowie z "Twoim Imperium" zdradził, że ze względu na pandemię nie mógł towarzyszyć przyjacielowi w ostatnich chwilach jego życia.
- W dobie pandemii było to niemożliwe. Na szczęście dziś przez telefon można nie tylko siebie słyszeć, ale też widzieć. Krzysztof każdą rozmowę ze mną zaczynał słowami "witaj wodzu", a kończył "prowadź wodzu". Snuliśmy plany nagraniowe i koncertowe, choć zdawałem sobie sprawę, że są nierealne - wyznał Kosmala.
Mężczyzna zdradził także, co było najtrudniejsze w przygotowaniu uroczystości pogrzebowej Krawczyka.
- Przełamanie własnej rozpaczy, natłok telefonów i usadzenie gości w bazylice. Ze względu na pandemiczne obostrzenia mieliśmy do dyspozycji tylko 75 miejsc w kościele. Chętnych było oczywiście dużo więcej. Wyznam, że przez cały czas miałem wrażenie, jakby Krzysztof podpowiadał mi, co mam zrobić - wyjaśnił.
Na sam koniec poruszył także kwestię pomnika.
- Ewa przypomniała sobie, że Krzysztof powiedział kiedyś, że jeśli po jego śmierci ona zdecyduje się postawić mu pomnik na nagrobku, to koniecznie z mikrofonem. Pomnikowy ślad po Krzysztofie stanie też w jego ukochanej Łodzi na ulicy Piotrowskiej. Tam są upamiętnieni ludzie związani z miastem. Ileż to razy siadaliśmy na ławeczce z Julianem Tuwimem albo graliśmy na fortepianie z Arturem Rubinsteinem! Zatem łodzianie będą mogli śpiewać do mikrofonu z Krzysztofem Krawczykiem - dodał.