Trwa ładowanie...

Andrzej Kosmala opowiedział o Krzysztofie Krawczyku

Wieloletni menadżer Krzysztofa Krawczyka wspominał zmarłego w obszernym wywiadzie. Opowiedział o jego ostatnich miesiącach.

Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietniaKrzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietniaŹródło: AKPA
d27mrmf
d27mrmf

Pod koniec marca Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala w Łodzi. Wokalista mimo przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19 nie uniknął zarażenia. Z każdym dniem czuł się jednak lepiej, by przed świętami wielkanocnymi wrócić do domu. Wówczas nic nie zapowiadało tragedii. W poniedziałek niespodziewanie nastąpiło załamanie. Krawczyk stracił przytomność w domu i został odwieziony karetką do szpitala, gdzie zmarł.

Teraz menadżer muzyka Andrzej Kosmala udzielił obszernego wywiadu magazynowi "Viva". Wyjawił w nim, że Krawczyk miał problemy ze zdrowiem na kilka miesięcy przed śmiercią: - Nie chciał nikogo zasmucać, ale zanim z koronawirusem trafił do szpitala, był już ciężko chory. Zdobył się jeszcze latem na ogromny wysiłek i nagrał płytę z piosenkami Johnny’ego Casha. Wziął też udział w filmie dokumentalnym o sobie pod tytułem "Całe moje życie". Dzielnie to zniósł, światła, kamery, wywiady…

Kosmala nie szczędził też ciepłych słów pod adresem Krawczyka: - To był człowiek dusza. Niezwykle ciepły, mający dla każdego uśmiech i dobre słowo. Pojechał do sanatorium i pomagał innym kuracjuszom. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia, że sławny człowiek, a taki uprzejmy. Drzwi paniom otwierał, pomagał wejść po schodach… A ile ludzi pisało do niego z prośbą o pomoc czy ratunek. Gdybym pokazał mu te wszystkie listy, umarłby z rozpaczy.

Marian Lichtman: "Pan Kosmala całe życie bał się zespołu Trubadurzy"

Menadżer Krawczyka wspominał też wypadek, któremu uległ Krawczyk w 1988 r.: - To stało się pod Buszkowem, na zakręcie śmierci, gdzie wcześniej zabili się Kobiela i żona Baszanowskiego. W bydgoskim szpitalu nie poznałem Krzysztofa i wyszedłem. A jak wróciłem, musiałem stać oparty o ścianę, żeby nie zemdleć. Tak miał zmasakrowaną twarz. Na drugi dzień powiedział przez zadrutowane zęby: „Dbaj o zespół, trzeba też kupić nowy samochód”. Pomyślałem wtedy, że wyjdzie z tej tragedii. Był człowiekiem walki, nieustannie przejmował się pracą, ciągle o niej rozmawialiśmy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d27mrmf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27mrmf