Związek zawisł na włosku
Anna wspomniała, że na początku kariery Tomasza bardzo mało czasu spędzali razem. Co więcej, dziennikarz zamiast spędzić czas z żoną, na urlop pojechał z kolegami. Szybko jednak oprzytomniał.
- Już po półtora dnia zadzwoniłem do niej z pytaniem, czy nie przyjechałaby. A potem czekałem jak zbity pies na dworcu PKS, bo z Krakowa jechała autobusem. Wysiadła, rzuciła mi plecak, a sama przywitała się z moim kolegą. Tak jakby przyjechała do niego. Taka była zła. To był taki moment, że gdybym nie zadzwonił, pewnie już byśmy się nie zobaczyli. I wcale się jej nie dziwię - wyznał Sekielski "Vivie"!
- Gdybyś nie zadzwonił, pewnie nie odbierałabym już od ciebie potem telefonów - dodała żona dziennikarza.
Nie zabrakło także pikanterii.
- To Zakopane wszystko przesądziło. Z tego wyjazdu głównie pamiętam, że łóżko mocno skrzypiało, jak ciebie przepraszałem - wyznał Sekielski.