[GALERIA]
W minionym roku o Tomaszu Sekielskim mówiła cała Polska. Wszystko za sprawą wstrząsającego filmu "Tylko nie mów nikomu", który wyreżyserował dziennikarz.
Produkcja wzbudziła ogólnonarodową dyskusję na temat zjawiska pedofilii w Kościele oraz tego, jak oprawcy często pozostają bezkarni. Wszyscy zgodnie gratulują Sekielskiemu stworzenia dokumentu, któremu nie sposób odmówić rzetelności.
Po rozgłosie, jaki zyskał dziennikarz, wiele osób zaczęło zastanawiać się nad jego życiem rodzinnym. Wraz z żoną Anną w 2015 r. przeprowadził się ze stolicy na Podlasie. Para wiedzie szczęśliwe życie z dala od zgiełku Warszawy. Wychowują dwoje dzieci: Julię i Łukasza.
Ostatnio para udzieliła "Vivie!" wspólnego wywiadu, gdzie zdradzają smaczki z życia prywatnego.
Związek zawisł na włosku
Anna wspomniała, że na początku kariery Tomasza bardzo mało czasu spędzali razem. Co więcej, dziennikarz zamiast spędzić czas z żoną, na urlop pojechał z kolegami. Szybko jednak oprzytomniał.
- Już po półtora dnia zadzwoniłem do niej z pytaniem, czy nie przyjechałaby. A potem czekałem jak zbity pies na dworcu PKS, bo z Krakowa jechała autobusem. Wysiadła, rzuciła mi plecak, a sama przywitała się z moim kolegą. Tak jakby przyjechała do niego. Taka była zła. To był taki moment, że gdybym nie zadzwonił, pewnie już byśmy się nie zobaczyli. I wcale się jej nie dziwię - wyznał Sekielski "Vivie"!
- Gdybyś nie zadzwonił, pewnie nie odbierałabym już od ciebie potem telefonów - dodała żona dziennikarza.
Nie zabrakło także pikanterii.
- To Zakopane wszystko przesądziło. Z tego wyjazdu głównie pamiętam, że łóżko mocno skrzypiało, jak ciebie przepraszałem - wyznał Sekielski.
Za czasów Lisa
W czasie pamiętnego wyjazdu do Zakopanego, szefem Tomasza Sekielskiego był wówczas Tomasz Lis. Podczas wypadu z kolegami, i później jak się okazało, także z żoną, dziennikarz posunął się do nie lada szaleństwa. Ogolił wówczas głowę prawie że na łyso!
- Na łyso nie mogłem, bo Tomek Lis by mnie z pracy wywalił. Pamiętam, jak się wściekał, gdy się ostrzygłem, ale następnego dnia na kolegium mówi: "Kinga powiedziała, że jej się taki ostrzyżony podobasz". I już było OK - powiedział.
Murem stała za mężem
Anna Sekielska przyznała, że wiedziała na co się decyduje, wchodząc w małżeństwo z Tomaszem Sekielskim. Kiedy zajmował się kontrowersyjnym tematem, jakim jest pedofilia, stała za nim murem.
- Wiele razy znajomi i rodzina pytali mnie: "Czy ty się o niego nie boisz?". Zwłaszcza gdy zajmował się niebezpiecznym tematem. A ja odpowiadałam, że "widziały gały, co brały". To znaczyło, że doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, co może mnie przy nim czekać i na co się decyduję - wyznała kobieta.
Chwile grozy
Choć Anna Sekielska, podobnie jak jej mąż, wydaje się być nieustraszona, to pamięta czas, kiedy praca Tomasza ją przerosła.
- Nauczyłam się ten strach wypierać. Szczególnie kiedy pojawiły się dzieci i wiedziałam, że moje emocje mogą na nie przechodzić. Nie chciałam ich denerwować. Zdarzały się jednak takie momenty jak wtedy, gdy z programem TVP "Po prostu" pojechali do Meksyku przygotować materiał o kartelach narkotykowych. Schudłam wówczas trzy kilo i naprawdę się bałam. Ktoś kiedyś zadał mi pytanie, czy czuję się jak żona Wojtka Jagielskiego… - wyznała.
"Nigdy nie byliśmy celebrytami"
Tomasz i Anna Sekielscy to wyjątkowo skromna para. Już dawno mogliby wysypywać się z lodówki, ale wolą pozostać w cieniu. W swoim domu na Podlasiu.
- Kiedy nasze dzieci były małe, myślały, że każdy tatuś pracuje w telewizji i że to zupełnie normalne. Chyba właśnie dlatego wyprowadziliśmy się na wieś, bo chcieliśmy spokojnie żyć - powiedziała Sekielska "Vivie!".
- Jak zaczęliśmy jeździć na Podlasie i kupiliśmy stare drewniane siedlisko, nagle dostrzegliśmy, że spędzamy coraz więcej czasu tam i takie kursowanie jest męczące, a z kolei to siedlisko nie nadawało się do rozbudowy - dodał jej mąż.
Wyjątkowo zgrana para
Tomasz Sekielski wyznał dziennikarzom "Vivy!", że ma najlepszą żonę, jaką tylko mógł sobie wymarzyć. Chwilę później przyznał jednak z przymrużeniem oka, że nie miał nigdy skali porównawczej.
- I nie będziesz miał - odparła Anna.
Podział opieki nad dziećmi
Małżeństwo nie miało problemu z pójściem na kompromisy. Kiedy Tomasz rozwijał karierę dziennikarską, jego żona zostawała w domu z dziećmi.
- To nie tak, że ja się poświęciłam. To była nasza świadoma, wspólna decyzja. Najpierw Julka, a dwa i pół roku później Łukasz. Tomek pracował wtedy rano w Radiu Plus, potem w TVN, nieraz do późna w nocy siedział w Sejmie. Dzieci więc widywały go tylko w weekendy. Zostawał z nimi bez oporów, a ja wtedy wyfruwałam z domu - wyznała Anna.