Poród nie należał do łatwych, połóg również nie
Anna Skura i jej maż Marek zdecydowali, że Melody urodzi się w Nowym Jorku. "Bardzo chciałam rodzić – po pierwsze naturalnie, po drugie: ze znieczuleniem. Miałam w głowie, że jak tylko dostanę znieczulenie, na pewno będzie dobrze. Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej… Mój poród był bardzo długi, bardzo ciężki i bardzo bolesny. Nie byłam w stanie się na to przygotować, żadna z nas nie jest. Rodziłam przez 27 godzin naturalnie, w ogóle nie brałam pod uwagę innego rozwiązania. W pewnej chwili pomyślałam: Chcę się z tego wymiksować, nie dam rady. Jak biegnę maraton, zawsze mam wyjście: mogę stanąć, mogę przestać. Tutaj nie było innej opcji, dopiero po jakimś czasie, gdzieś tam na końcu przypomniałam sobie o możliwości cesarki. Nie miałam wyboru, nie miałam już siły, wiedziałam, że nie dam rady i już nie chcę walczyć, to było niemożliwe, poddałam się temu rozwiązaniu" - mówiła.
Połóg był dla blogerki chyba jeszcze trudniejszy: "Początki były trudne ze względów fizjologiczno-fizycznych…Dojście do siebie po porodzie było dla mnie ciężkie i bolesne. Tak wielu rzeczy wtedy jeszcze nie rozumiałam… Wśród moich znajomych czy w świecie social mediów dwa lata temu jeszcze nie było tak dużej świadomości tego, jak wygląda kobiece ciało po porodzie, z czym musimy się mierzyć".