Komu Aretha Franklin zapisała majątek? Ważny był świstek znaleziony w kanapie
Aretha Franklin sporządziła dwa testamenty, ale nikomu o nich nie powiedziała. Odnaleziono je już po jej śmierci, przeczesując wszystkie zakamarki w rodzinnym domu. Drugi z dokumentów ukryty był w kanapie. Synowie gwiazdy nie mogli się dogadać, który zapis jest ważny i poszli do sądu. Teraz już wszystko jasne.
Aretha Franklin, "Królowa Soulu", wykonawczyni takich przebojów jak: "Respect", "Think", "I Say A Little Prayer", zmarła w 2018 r. na raka trzustki. Jej majątek szacowano wtedy na 80 mln dol. Nie zostawiła typowego testamentu, zatwierdzonego przez notariusza, a tylko dwie odręczne notatki, napisane chaotycznym językiem i miejscami trudnymi do rozszyfrowania zdaniami.
Jak poinformował Associated Press, oba dokumenty zostały odkryte w rezydencji pod Detroit rok po śmierci wokalistki. Pierwszy, datowany na 2010 r., spoczywał w szafce przy biurku, a drugi, z 2014 r., został wciśnięty w kanapowe poduszki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Rozenek o swoich zarobkach. Mówi, jaki procent jej dochodów pochodzi z social mediów
Starszy testament czynił zarządcą majątku syna Teda. Jego bracia Kecalf i Edward mogliby do niego dołączyć pod warunkiem, że dokształciliby się wcześniej w zakresie zarządzania finansami i zdali odpowiednie egzaminy. Z kolei notatka piosenkarki z 2014 r. znosiła ten wymóg, a dodatkowo przyznawała Kecalfowi dom w Bloomfield Hills, który uchodzi za perłę w koronie rodzinnej Franklinów.
Kecalf i Edward zwarli szyki i poszli na sądową wojnę z Tedem. Przez cały proces zwaśnieni bracia nie odzywali się do siebie ani nawet nie wymieniali spojrzeń. Prawnicy pierwszych dwóch przekonywali, że Ted unika ugody, bo jest pazerny i chce zgarnąć cały majątek dla siebie. Jednocześnie Kecalf i Edward zapewniali, że kochają brata, a "ich serca pozostają dla niego otwarte".
Ława przysięgłych nie miała wątpliwości. 11 lipca br. zdecydowała, że wiążący jest testament "kanapowy" z 2014 r. Kecalf i Edward triumfują.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.