Barbara Kurdej-Szatan odpiera zarzuty. "Najpierw pioruny, później kolędy"
Barbara Kurdej-Szatan na każdym kroku wyraża poparcie dla Strajku Kobiet i manifestacji, które były wyrazem sprzeciwu po zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Teraz zamiast na protestach Kurdej-Szatan udziela się w kościele, gdzie śpiewa kolędy. Niektórzy fani nie rozumieją jej zachowania i zarzucają hipokryzję.
Kurdej-Szatan już wcześniej zapowiadała, że w tym roku będzie występować na jednej z telewizyjnych wigilii. Gdy ogłosiła to na Instagramie, wylał się na nią hejt, że najpierw protestuje przeciwko zakazowi aborcji, a później śpiewa kolędy. Gwiazda dyplomatycznie odpowiedziała, że nie identyfikuje się z ludźmi, którzy dewastowali kościoły, bo dla niej te protesty nie były wymierzone we wspólnotę katolików.
Kolejne zarzuty pojawiły się pod zdjęciami z Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu, gdzie razem z mężem i córką śpiewała kolędy dla Polsatu. "Cały kościół jest w zabytkowych malowidłach, robiących niesamowite wrażenie. Historia i piękno" – zachwycała się Kurdej-Szatan.
"Najpierw pioruny, potem kolędy" – napisała jedna z osób obserwujących Kurdej-Szatan na Instagramie. Gwiazda TV nie zostawiła tej zaczepki bez odpowiedzi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"A co ma piernik do wiatraka?" – spytała Kurdej-Szatan.
"Może chodzi o to, że ideologię ugrupować organizujących protesty są przeciw ogólnie rozumianemu Kościołowi" – dodała inna z komentujących.
"Ale protestowało mnóstwo kobiet, i wierzących, i niewierzących. Nie o wiarę chodziło w proteście, tylko o swoje prawa i próbę ubezwłasnowolnienia" – tłumaczyła Barbara Kurdej-Szatan, która szykuje się do chrztu syna, choć nie zgadza się z nauką swojego Kościoła.