Beata Kozidrak szczerze o małżeństwie. Opisała rozwód z Andrzejem Pietrasem
Rozstanie Beaty Kozidrak i jej męża, Andrzeja Pietrasa, było jednym z najgłośniejszych w ostatnich latach w rodzimym show biznesie. Nic dziwnego, to była wieloletnia, gorąca i wielka miłość, która tak trwała, jak i skończyła się w blasku fleszy. Piosenkarka opowiedziała o swoim najdłuższym związku w autobiografii "Beata. Gorąca krew".
Beata Kozidrak i Andrzej Pietras byli przez wiele lat niemal nierozłączni. Żyli i pracowali razem. Ale ich związek już od początku wzbudzał emocje, zwłaszcza u rodziców wokalistki, która poznała ukochanego, będąc jeszcze nastolatką. Pietras był starszy od niej o 7 lat i grał w zespole z jej bratem, Jarkiem. Kiedy zorientowali się, że młodziutka Beata może pochwalić się nieprzeciętnym talentem wokalnym, zaprosili ją do współpracy… i tak powstał BAJM. Kozidrak i Pietrasa połączyła jednak nie tylko miłość do muzyki, ale i siebie nawzajem. Kiedy zaczęli się spotykać, piosenkarka szybko poczuła, że wpadła w jego sidła. "Grał na perkusji i śpiewał. Śpiewał zajebiście, a wyglądał jeszcze lepiej. Jak Jezus – ten musicalowy raczej niż z barokowych obrazów", wspomina na kartach swojej książki.
Spotkania zaczęły sprawiać jej coraz większą radość i coraz bardziej ich wyczekiwała, choć zdawała sobie sprawę, że ich znajomość nie ma przed sobą łatwej przyszłości. Pietras wówczas był w innym związku. "Czułam, że się uzależniam od jego obecności, a mówiąc krócej: zakochałam się", relacjonuje Kozidrak.
Ostatecznie to ona zdobyła serce cieszącego się niemałym powodzeniem muzyka. Zdecydowanie mniej szczęśliwi z tego powodu, jak wspomina, byli jej rodzice. Fakt, że zakochani zamierzają się pobrać, mocno ich wzburzył.
Beata Kozidrak wiele zawdzięcza rodzinie. Jedna z córek poszła w jej ślady
"Kiedy w czasie obiadu oznajmiłam rodzicom, że spotykam się z Andrzejem, zapadła cisza. Gdy skończyliśmy jeść, ojciec wezwał mnie do siebie. – Za tego playboya? Zamierzasz wyjść za tego playboya? Po moim trupie! – krzyczał. – Ile ty masz lat? Życie chcesz sobie zmarnować? - No cóż, taką właśnie reputację miał w Lublinie Andrzej, ale dla mnie nie miało to znaczenia", można przeczytać w jej książce. Małżonkowie nie tylko długo nie widzieli poza sobą świata, ale doczekali się dwóch córek.
Z biegiem lat okazało się jednak, że wspólne życie i wspólna praca nie była w ich przypadku dobrym wyborem. Kozidrak cieszyła się wprawdzie, że w każdym momencie na trasie koncertowej mogła liczyć na swojego męża-menadżera. Ale fakt, że przynosił pochłaniającą go pracę do domu, zaczął jej już ciążyć. Jeszcze kilka lata temu mówiło się o kryzysie w ich małżeństwie, który w rzeczywistości skończył się w 2016 r. rozwodem.
"Na sali rozpraw nie musiałam konfrontować się z Andrzejem. Wzięłam całą sprawę na siebie, tak jak to często robią kobiety. Żeby nie komplikować sprawy, żeby nie być uzależniona od czyichś nastrojów i problemów z podejmowaniem decyzji", pisze w książce. Choć Kozidrak nie kryła, że rozstanie z mężem było dla niej bardzo bolesne, dziś przyznaje, że nie tylko udało jej się ułożyć życie na nowo, znów czerpać radość z pracy pełnymi garściami, to znaleźć nową miłość. Tę jednak jak na razie chce trzymać z dala od blichtru show-biznesu i blasku fleszy.