Bovska: Nie chciałam iść najprostszą drogą, chcę trafiać w czuły punkt
- Moja dzikość wynika z momentu, w którym się znalazłam. Objawia się w odwadze, która się we mnie narodziła i pozwala mi mówić o tym, co mnie boli wprost, jasno wyrażać opinie na tematy, jakie mnie dotyczą - mówi Wirtualnej Polsce Bovska. Artystka opowiada o płycie "Dzika", na której przemawia głosem mocnym, jak nigdy wcześniej.
Urszula Korąkiewicz, Wirtualna Polska: Jaka jest "dzika" Bovska?
"Dzika" jest efektem przemiany, która we mnie nastąpiła od wydania "Sorrento". To w sumie trzy lata i jak dotąd najdłuższa przerwa między wydawnictwami. W pewnym sensie mam poczucie, że wróciłam do korzeni. Energetycznie ta płyta najbardziej przypomina mój pierwszy album. Ale, jak zawsze, najważniejsza jest dla mnie treść, która zawiera się na tej płycie. Jest wynikiem mojej pracy nad sobą i potrzeby zmian.
Teksty na niej są odzwierciedleniem mojego rozwoju. Może to głupio brzmi, że mając 37 lat, mówię, że nadal dojrzewam, ale mam silne poczucie, że to nieustanny proces. Moja dzikość wynika z momentu, w którym się znalazłam. Objawia się w odwadze, która się we mnie narodziła i pozwala mi mówić o tym, co mnie boli wprost, jasno wyrażać opinie na tematy, które mnie dotyczą.
Zobacz wideo: Marika o celebracji kobiecości i nowym singlu
Jednym z tych tematów jest zmaganie w staraniu o dziecko. Otwarcie opowiedziałaś, że korzystasz z in vitro, że wspierasz kobiety, które decydują się na tę metodę. Piosence towarzyszył też bardzo emocjonalny teledysk. Ale co było pierwsze – ten temat, który nadał płycie kobiecy ton, czy był jednym z elementów?
W założeniu "Wielka cisza" dotyczyła nie tylko tego tematu. To piosenka o emocjach. Myślę, że bez tego teledysku nie byłaby odebrana jako mój głos wsparcia. To był pomysł reżyserki Magdy Zielińskiej. I w zasadzie to ona dała mi odwagę, bym wypowiedziała się w ten sposób. Od dłuższego czasu szukałam odpowiedniej formy. Stworzyłam o tym opowiadanie i cykl ilustracji, ale jak na razie leżą w szufladzie. Może coś z tym kiedyś zrobię. Natomiast dzięki Magdzie moja wypowiedź nabrała artystycznego wyrazu, który koresponduje z moim głównym językiem wypowiedzi.
Niesamowicie cieszy mnie, że poruszył wiele osób. Jeśli choć części z nich, choć na chwilę dodał otuchy w osobistych zmaganiach, w codziennym trudzie, to nie wyobrażam sobie większego spełnienia. Cieszę się też, że ten klip ma niezwykle czułą energię.
Piszą do mnie ludzie o naprawdę różnych poglądach, często dotyczących samego in vitro, także jego przeciwnicy i mówią, że to, co stworzyłyśmy, ich poruszyło. Jestem zadowolona, że nie wprowadziłyśmy narracji, która wprowadzałaby podział w temacie. Mamy już dość podziałów. Ja też mam określone poglądy, uważam, że metoda in vitro jest potrzebna i absolutnie nie ma w niej nic złego. Ale przyjmuję, że są ludzie, którzy myślą inaczej. To nie zmienia faktu, że możemy nawzajem próbować się zrozumieć.
Pokazujesz, że można zachęcić do dyskusji strony o przeciwnych poglądach, zwrócić uwagę na istotną kwestię, ale jednocześnie, żeby dotrzeć do nich, nie uciekać się do kontrowersji. Choć zamieszanie i tak było.
Tak, udzieliłam wielu wywiadów na temat "Wielkiej ciszy". Ten, którego udzieliłam "Wyborczej", był moją główną wypowiedzią. I tak, tam krytycznie wypowiedziałam się na temat Kościoła, który potępia in vitro. Przyznałam też, że się odsunęłam od Kościoła, choć nadal jestem osobą wierzącą. I pojawiły się nagłówki. W zależności od medium – mniej lub bardziej krzykliwe, w stylu "Bovska odeszła z Kościoła". Oczywiście, dobrze wiem, jak działają media i byłam na to przygotowana. Ale nie zależy mi na kontrowersji.
Opowiedziałam o tym, że odsunęłam się od instytucji, która potępia sprawę, w którą tak bardzo jestem zaangażowana. Nie chcę żyć w wewnętrznym konflikcie. Ale rozumiem ludzi, którzy w obliczu tych samych zmagań w nim zostają, bo przynależność do Kościoła jest dla nich ważna, bo daje im wsparcie.
Sama nadal mam wspaniałych przyjaciół, którzy należą do tej wspólnoty. I możemy prowadzić ze sobą fascynujące dyskusje. To, co jest dla mnie w tym wszystkim ważne, to to, żeby mieć szeroką perspektywę i zrozumienie. Wolę iść w dialog, próbę zrozumienia drugiej stron. Ostatecznie przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
"Wielka cisza" to tylko jeden z przykładów, w którym wyrażasz mocno swój głos. Tych momentów, w których mówisz o tym, co cię boli, jest więcej. I chyba najbardziej wybrzmiewa pod metaforą "płonącego kraju".
Nawiązujesz do piosenki "System error", która, powstała w nomen omen palącym momencie, czyli wtedy, kiedy w głębokiej pandemii trwały protesty o prawa kobiet. Pamiętam, że to wszystko zawładnęło mną tak bardzo, że nie byłam w stanie pisać. To, co się działo w Polsce, wywoływało we mnie duży niepokój i blokadę, choć miałam w sobie mocne postanowienie działania.
Dałam sobie czas, żeby stworzyć odpowiedni tekst. Starałam się szukać uniwersalnego języka, takiego, który dotrze do słuchacza. Ten "system error" możemy zauważyć tam, gdzie go dostrzegłaś, w otaczającej rzeczywistości. Ale ten tekst można odnieść i do skali mikro – tego, co się dzieje w naszych małych, prywatnych światach.
"Dzika" jest właśnie mocnym kobiecym głosem, o odkrywaniu, afirmowaniu kobiecości. Tych głosów jest więcej, równolegle działa Marika. Jak narodziła się w tobie ta potrzeba?
Widocznie jest jakiś czas przebudzenia. W moim przypadku jest to związane z pogłębianiem pojęcia kobiecości. Wynika z mojej potrzeby eksploracji tego, kim jestem i po co tu jestem. Zadaję sobie te pytania od bardzo dawna. Wynikają z ciągłej niewygody, która długo mi towarzyszyła. Mnie też nie było łatwo polubić siebie. To wymaga i odwagi, ale i zdecydowanie większej świadomości, i samej siebie i swojego ciała.
Ta odwaga pozwala też ułożyć światopogląd, ustawić kierunek, w którym chcesz zmierzać, nabrać umiejętności stawiania na swoim. Zawodowo i prywatnie. Chcę być poważnym partnerem do rozmowy, ale też brać odpowiedzialność za rodzinę i moich najbliższych. I myślę, że pomiędzy tym wszystkim życie polega na stawianiu sobie tych najprostszych pytań i redefiniowaniu odpowiedzi. I jeśli chodzi o mnie, naprawdę cieszę się z tego, gdzie teraz jestem i kim jestem.
Pozwalasz sobie przytulić, ukochać "dziką dziewczynkę", którą masz w sobie? Pielęgnować wewnętrzne dziecko?
Wydaje mi się, że każdy z nas może to robić. Mamy w sobie tę pierwotną intuicję, powinniśmy dać dojść do głosu naszej emocjonalności. Oczywiście, w ramach rozsądku. Ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma do tego ułatwiony dostęp. Twórcom na co dzień jest łatwiej dotrzeć do głęboko skrywanych części siebie. Wierzę też w to, że katalizatorem może być wsparcie kobiet, które jest nam bardzo potrzebne. Ja silnie czuję to wsparcie.
Mam poczucie, że z kobietami, które mnie otaczają, jesteśmy połączone w siostrzeństwie. Bardzo odczułam to przy "Iskrach", piosence o kobiecości, bliskości z ciałem, zachwytu z tego naszego ziemskiego mieszkania. Z tego wypływa cała radość. Moją radością są też moje kręgi kobiet, naprawdę mam do kogo zadzwonić, kiedy mam się z czego cieszyć, ale też w trudnych momentach, mam z kim przegadać wiele spraw. Życzę każdemu, by miał wokół siebie takich przyjaciół. Takie społeczności są szalenie potrzebne.
Tu nasuwa się dość poetyckie skojarzenie "siostry rzeki". A "Rzeka" to poruszający utwór.
To wspaniałe skojarzenie! Rzeczywiście ten utwór niesie dla mnie ogromny ładunek emocjonalny. Choć dla mnie rzeka jest pewnym symbolem życiowej drogi, wiecznie zmieniającej się relacji. Chyba nie ma na tej płycie drugiego tekstu, który by mnie tak wzruszał. Zajęło mi trochę czasu, żeby dojść w nim do meritum.
Nie chciałam iść najprostszą drogą, chciałam trafić w czuły punkt... Zresztą, na "Dzikiej" jest sporo metafor związanych z wodą. Jest tu ocean, jest Bałtyk... woda jest żywiołem, z którym jestem w jakiś szczególny sposób związana.
Wspomniałaś o "Bałtyku", szczególnie emocjonalnym utworze. Mówisz w nim o tym, jak trudno być nie tylko słuchaną, ale i usłyszaną. A to niełatwe, szczególnie w bliskiej relacji.
Dotknęłaś meritum tej piosenki. Niewielu chce rozmawiać o tym w ten sposób. Zacznijmy od tego, że niewielu w ogóle chce albo nie potrafi rozmawiać. Zwłaszcza o uczuciach. To zmaganie w każdym związku. Żyjemy w takim pędzie i w czasach tak niesamowitej ilości bodźców, że czasami zapominamy o tym, że w relacji tez można się czuć bardzo samotnym.
Trudno nam się przyznać, co naprawdę myślimy czy czujemy, często szczególnie przed najbliższymi.
Tak, myślę, że nie jest nam łatwo często powiedzieć, co samemu się czuje. Komunikacja to podstawa. Tyle że cholernie trudna. Ale znajdowanie czasu na rozmowę, znajdowanie czasu na bycie ze sobą, czułe, świadome, bycie teraz, jest warte wysiłku. Na tym polega budowanie relacji. Nie tylko związków, ale więzi w rodzinie, przyjaźni. Bo czy przyjaźń nie opiera się na szczerej rozmowie? Tyle że to wyrażanie, co nam leży na sercu to naprawdę sztuka. Mnie też nieraz łatwiej po prostu wyrazić się w piosence.
A co dla ciebie znaczy być słyszaną? Co chcesz powiedzieć poprzez "Dziką"?
Przede wszystkim myślę, że może być impulsem, żeby wsłuchać się w siebie, żeby nie bać się tej swojej dzikiej natury, nie bać się mówić, co się myśli. Mam nadzieję, że sama robię to w czuły sposób, z uważnością na innych. Ale "Dzika" to też opowieść o odwadze. Odwadze mówienia, co nas boli, wyrażania własnych uczuć. I przede wszystkim, to opowieść o wolności. Takiej, jak w piosence "Ziemia mi się pali", która jest jej manifestem. Takiej, którą każdy i każda z nas może w sobie znaleźć.
A skąd w tobie ten manifest? Skąd chęć mówienia donośnym głosem?
Jeśli już coś robię, chcę, żeby to miało jakieś znaczenie. Mam potrzebę pisania o rzeczach ważnych. Co nie zmienia faktu, że czasami mam ochotę przypomnieć o tym, że piosenka, to forma rozrywkowa. Kluczowe jest to, że ma być nośnikiem emocji. Tylko trzeba wiedzieć, co się chce powiedzieć. Trzeba być szczerym w stosunku do siebie. To determinuje poszukiwanie odpowiedniego języka.
Ostatecznie diabeł tkwi w szczegółach, ale niezależnie, czy to będzie jakiś mój zaangażowany głos, czy to intymna, melancholijna ballada o miłości, chcę przemawiać takim językiem, który będzie trafiał w pierwszej kolejności do mnie. Bo wiem, że potem trafi do takiego słuchacza, z którym będę chciała się spotykać.
"Dzika", piąty album Bovskiej, ukazał się nieprzypadkowo tuż przed Dniem Kobiet. Data premiery koresponduje z 8 marca, a szczególne święto - z przesłaniem płyty. Album wyszedł 3 marca, nakładem wydawnictwa Agora Muzyka.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.