Była żona Durczoka też pomaga. Jednak ma poważne problemy po śmierci dziennikarza
Marianna Dufek i jej syn Kamil Durczok junior robią wszystko, co mogą, by pomóc uciekającym przed wojną Ukraińcom. Niestety kobieta wciąż musi zmagać się z problemami, jakie spadły na nią po śmierci byłego męża.
Marianna Dufek w latach 1995-2017 była żoną Kamila Durczoka. Dziennikarka TVP3 Katowice ma z tego związku syna Kamila, który urodził się w 1997 r. Jak donosi Pomponik, oboje bardzo zaangażowali się w pomoc uchodźcom – w cztery dni wraz z przyjaciółmi z Fundacji Giesche i właścicielami Fabryki Porcelany w Katowicach urządzili komfortowe miejsce do mieszkania dla 45 kobiet i dzieci z Ukrainy.
– Cieszę się, że mogłam ofiarować swoją pracę fizyczną przy sprzątaniu, układaniu rzeczy, zapełnianiu spiżarni. Pozytywnie zajęło to moją głowę – powiedziała serwisowi. Przyznała także, że nie miała pojęcia, że jej syn umie skręcać meble.
Zobacz: 60 tys. Ukraińców wróciło walczyć z Rosją. Jak zniesie to polski rynek pracy?
Dufek czuje się mocno związana z Ukrainą. – Wielokrotnie bywałam we Lwowie, Odessie, w Kijowie, mam tam przyjaciół, ulubione miejsca. Trzy lata temu na prośbę syna pojechaliśmy do Czarnobyla, tego co tam zobaczyliśmy, nie da się zapomnieć –wyznała.
Dziennikarka wyjawiła, że mają już pierwszych gości, a kolejni są w drodze. – To cudowne, że są ludzie, którzy za darmo dali miejsce i hojni sponsorzy, którzy je wyposażyli. Ta pomoc jest naprawdę potrzebna – dodała.
Postawa Dufek jest niezwykła, bo sama w życiu osobistym nie może liczyć na spokój. To wszystko z racji działań jej byłego męża. Durczok miał podrobić podpis żony na różnych wekslach i z tego powodu bank chce zając mieszkanie prezenterki. Kamil junior postanowił się zrzec spadku po ojcu, który pozostawił po sobie wiele długów.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski