David Harewood opowiedział o brutalności policji. "Myślałem, że demony mnie złapały"
David Harewood, znany z serialu "Homeland", przed laty starł się z policją. Wzięła go za agresywnego przestępcę. Aż kilka osób wzięło udział w jego zatrzymaniu. Aktor opowiedział o zajściu z przerażającymi szczegółami.
David Harewood w wieku 23 lat zmagał się z psychozą. Wówczas nie otrzymywał odpowiedniego wsparcia dla swego zdrowia psychicznego. W 1989 r. starł się z policją. Pewnego dnia wyskoczył z samochodu, wbiegł do szpitala i zaczął krzyczeć. Ochrona nie dawała sobie z nim rady i potrzebowała wezwać wsparcie. W trakcie interwencji zemdlał, więc został przyjęty do placówki w północnym Londynie.
W sali czekało na niego aż sześciu funkcjonariuszy, by go przesłuchać. W ogóle nie chcieli mu pozwolić wstać z łóżka. Lekarze podali mu ogromną ilość środków uspokajających, ale nie chcieli powiedzieć, co się stało.
Kolega Meghan z planu boi się z nią rozmawiać. Grali parę
- Nic z zajścia nie pamiętam. Jedynie tyle, że pojawili się policjanci z tarczami ochronnymi i rzucili się na mnie - mówił w wywiadzie dla magazynu "Men's Health". - Siedzieli nade mną godzinami w odizolowanej sali. - Byłem cholernie przerażony. Miałem myśli w głowie, że demony mnie złapały, więc myślałem też, że walczę o życie - dodał.
Harewood wspomniał także, że jeden z policjantów stwierdził, że aktor stawiał opór.
- Gdyby to było w Ameryce, nie żyłbym już, nie mam co do tego żadnych wątpliwości - przyznał gwiazdor serialu "Homeland".
W 2019 r. na antenie BBC wyemitowano dokument "David Harewood: Psychosis And Me", w którym aktor ponownie zmierzył się z życiowymi doświadczeniami i problemami psychicznymi.