Gwiazdy disco polo zarabiały na koncertach miliony. W tym roku to niemożliwe
Pandemia koronawirusa i wprowadzony zakaz organizowania koncertów dał mocno po kieszenie gwiazdom disco polo, które potrafiły występować na żywo ponad 300 razy w roku. Większość z nich cieszy się, bo ma czas dla rodziny. I zapewne żyje z wielomilionowych oszczędności.
Rok temu o tej porze dla gwiazd disco polo trwały prawdziwe "żniwa" – plenerowe koncerty, imprezy masowe były żyłą złota, o której dziś można tylko pomarzyć. W dobie pandemii koronawirusa wykonawcy mogą występować na prywatnych imprezach: weselach, urodzinach. Godzinny show to kilka-kilkanaście tysięcy zł. zarobku do podziału na całą ekipę. Chętnych zleceniodawców nie brakuje, ale to zupełnie inna skala niż regularne granie koncertów (nawet kilku dziennie) po 25 tys. zł każdy.
Marcin Miller o disco polo: "Jak upada jakiś klub, to zapraszają nas"
- W tym roku mam zaledwie kilka występów. Głównie telewizyjnych, bo takie są dopuszczalne – wyznał Zenon Martyniuk "Super Expressowi". Lider Akcentu nie narzeka i dostrzega jasne strony całej sytuacji. - W końcu mam czas, żeby pomieszkać we własnym domu i cieszyć się z małych rzeczy. Koszę trawę, sadzę z żoną kwiaty – wyznał Zenek, który dotychczas dawał ponad 300 koncertów rocznie. Każdy za ok. 25 tys. zł, co dawało nie mniej niż 7,5 mln zł rocznie.
Podobną fortunę zgarniał także Marcin Miller z Boys. Choć jego dochody spadły diametralnie, nie jest smutny z tego powodu. - Mało tego, jestem szczęśliwy, bo w końcu mam urlop, który spędzam w domu, w otoczeniu najbliższych i cieszę się tym, co na co dzień mnie omijało – mówił gwiazdor dziennikowi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Cała branża muzyczna płacze, ja się cieszę i jestem hejtowany na maksa, ale mam to w d…e. Muzyka to moje życie i teraz trudno z niej wyżyć, ale mam jeszcze inne biznesy, więc grzechem byłoby, gdybym narzekał – podkreślił Miller.
Sławomir Świerzyński z Bayer Full mówi o sobie "bezrobotny", bo od 28 lutego nie zagrał ani jednego koncertu (mówił to zapewne przed ostatnim weekendem, gdy wystąpił na imprezie imieninowej). Ale podkreśla, że na brak regularnych wpływów nie narzeka. - Na szczęście jestem autorem wszystkich swoich piosenek, więc mogę liczyć na tantiemy z Zaiksu. Poza tym na jednej ze startupowych platform znalazłem sposób na zarabianie w sieci. Trzeba zainwestować 100 euro, żeby później wyjmować większe pieniądze. Jestem na plusie już 2 tys. euro – chwalił się Świerzyński.