Maciej Maleńczuk
W listopadzie 2012 roku po jednym z koncertów Maciej zdemolował hotelowy pokój. To nic, że apartament, w którym zatrzymał się muzyk był przestronny. Kiedy do zabawy przyłączyli się goście z sąsiednich pokoi, zrobiło się naprawdę ciasno. Maleńczuk nie mógł już wtedy zapanować nad wszystkim. Efekt? Zdemolowane meble, brudna wykładzina i wszechobecny odór papierosów.
Wiadomo, jak to jest na dobrej imprezie zakrapianej alkoholem: a to ktoś za mocno oprze łokieć o szafkę, a to oprze się o coś innego lub też wychylając się przez okno, urwie firankę. Nie zaprzeczam, że na imprezie były również panie, jak to na miłym wieczorze. Natomiast nie rozpaliliśmy ogniska, nie wyrzucaliśmy telewizorów przez okna i nie odkręciliśmy też hydrantu - relacjonował Super Expressowi menadżer Maleńczuka.
Takie tłumaczenia nie przekonały jednak właściciela hotelu, w którym doszło do hucznej imprezy. Mężczyzna oszacował straty na 4200 zł!