Trwa ładowanie...

Dwa rozwody, afera finansowa i porwanie przez stalkera. Adrianna Biedrzyńska była bohaterką skandali. Co dziś robi?

Świetnie zapowiadającą się karierę aktorki przerwały problemy osobiste i oskarżenia o udział w aferze finansowej. Adrianna Biedrzyńska dzielnie stawiała im czoła, choć życie nie szczędziło jej kolejnych ciosów…

Adrianna BiedrzyńskaAdrianna BiedrzyńskaŹródło: AKPA
dnft7m8
dnft7m8

Adrianna Biedrzyńska popularność zdobyła dzięki roli w filmie "Miłość z listy przebojów" i zaraz po premierze zaczęła otrzymywać kolejne, bardziej ambitne propozycje, dzięki którym udowodniła, że jest aktorką utalentowaną i wszechstronną. W pracy wiodło się jej świetnie i wydawało się, że w życiu prywatnym Biedrzyńskiej również się układa – wyszła za kolegę ze studiów, Macieja Robakiewicza, a niedługo potem na świat przyszła ich córka Michalina. Niestety, zaraz po narodzinach dziecka jej mąż odszedł do innej kobiety.

"Dziesięć dni po urodzeniu dziecka mój pierwszy mąż oświadczył mi, że nie jest już zainteresowany ani mną, ani córką. Wtedy też zmarł mi tata. Byłam kompletnie załamana", wspominała aktorka w wywiadzie dla "Dziennika Wschodniego". Z pomocą przyszedł jej Marcin Miazga, właściciel salonu samochodowego. Podobno zakochali się w sobie od razu, a mężczyzna – z którym wkrótce wzięła ślub – otoczył ją opieką i wsparciem. Być może nawet zbyt dużym, bo z czasem Miazga miał zacząć przejmować kontrolę nad wszystkimi sprawami Biedrzyńskiej i nie odstępował jej na krok.

Afera finansowa

W 2003 roku media obiegła szokująca informacja – Biedrzyńska i jej mąż zostali oskarżeni o udział w przestępstwie finansowym. Mieli namawiać znajomych do inwestowania na giełdzie, a potem zostawić z niczym. Aktorka stanowczo zaprzeczała, że dopuściła się wyłudzenia; twierdziła, że nie wiedziała nic o działaniach Miazgi i sama jest ofiarą jego poczynań. Oznajmiła, że na kwestiach finansowych się nie zna, została zmanipulowana – i rozstaje się z mężem. Jednym z oszukanych był Tomasz Stockinger, który opowiadał potem w "Gazecie Pomorskiej": "Ludzie pytają: oszustka, nie oszustka? Ona mówi, że sama została oszukana. Fakty są niepodważalne: na wekslu widnieje nie jej podpis, lecz Marcina, nie ona więc uchyla się od zobowiązań finansowych. Ale inicjatywa wyszła z jej strony. Ada brała udział we wszystkich rozmowach dotyczących transakcji". Miazga również nie przyznawał się do winy i zapewniał, że całą winę ponosi jego makler. Sprawa, naturalnie, trafiła do sądu. A Biedrzyńska musiała się zmagać z niechęcią środowiska i kiepską prasą – dlatego też na jakiś czas postanowiła wycofać się z życia publicznego. "Czuję się zeszmacona. Jak ja mam teraz działać? Jak ja mam żyć? Jestem odsuwana od życia towarzyskiego, nawet moją matkę nagabują i szkalują", mówiła w "Super Expressie".

Porwanie przez psychofana

Trzy lata później Biedrzyńska dostała zaproszenie na spotkanie od mężczyzny, który chciał, by została jurorką konkursu recytatorskiego. Nie spodziewała się, że gdy dotrze na miejsce, Andrzej G. na kilka godzin uwięzi ją w domku letniskowym. Tam opowiadał o sobie, snuł chore wizje ich wspólnego życia i zapewniał Biedrzyńską o swoim uczuciu do niej. Całe szczęście sprawa zakończyła się dobrze; wieczorem mężczyzna wreszcie wypuścił aktorkę, tłumacząc, że po prostu chciał miło spędzić swoje urodziny. Ona naturalnie zgłosiła sprawę na policję, ale nastawione wrogo media uznały, że przesadza i w ten sposób chce o sobie przypomnieć. Nic dziwnego, że Biedrzyńska się wściekła – potem wyjawiła, że była tym porwaniem kompletnie przerażona, a Andrzej G. (skierowany na leczenie psychiatryczne) to niebezpieczny schizofrenik, który groził jej śmiercią.

dnft7m8

Aktorka przez lata zmagała się też z licznymi problemami zdrowotnymi, cierpiała z powodu okropnych migren, a lekarze stale przepisywali jej silne środki przeciwbólowe. W 2014 roku wreszcie usłyszała druzgocącą diagnozę – lekarze wykryli u niej guza mózgu.

"Dostałam wyrok: trzy tygodnie do trzech miesięcy życia", pisała na swoim Instagramie. Całe szczęście operacja się powiodła i Biedrzyńskiej wkrótce udało się wrócić do formy. Dostała też propozycję udziału w serialu, więc znów z optymizmem zaczęła patrzeć w przyszłość. Niestety, nie trwało to długo.

Sama i szczęśliwa

Szymona Błaszczaka poznała w 2012 roku, kiedy występowała w Kanadzie. Chociaż mężczyzna był starszy od niej o dwanaście lat, miał żonę i dzieci, szybko nawiązali nić porozumienia. Błaszczak miał zapewniać aktorkę, że jego małżeństwo to fikcja, i przyjechał z nią do Polski. Na początku ich związek zapowiadał się sielankowo – jednak w 2020 roku mężczyzna wyjechał do Kanady, by spotkać się z dziećmi… i już do Biedrzyńskiej nie wrócił.

dnft7m8

Obecnie Biedrzyńska rzadko udziela się w mediach – choć chętnie kibicuje ukochanej córce, również aktorce. Zapewnia, że po tych wszystkich przejściach odnalazła jednak szczęście; pracuje, jest sama, wreszcie nie musi się do nikogo dostosowywać. "Chyba jestem szczęśliwa, pomimo że nie tkwię obecnie w żadnym związku i nie mam zamiaru tego robić. Po moich doświadczeniach boję się mężczyzn – mówiła w wywiadzie dla »Vivy«. – Gdy analizuję swoje życie, to dochodzę do wniosku, że nikt nigdy nie kochał Ady, tylko aktorkę Adriannę Biedrzyńską, która była popularna, zawsze dawała sobie radę w życiu i dużo zarabiała. Ale nikt tak naprawdę mnie, Ady, nie kochał".

Adrianna Biedrzyńska Licencjodawca
Adrianna BiedrzyńskaŹródło: Licencjodawca, fot: AKPA
dnft7m8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dnft7m8