Zaręczyny bez ślubu
Szczególne miejsce w uczuciowym życiu Edwarda Linde-Lubaszenko zajmuje Anna Polony, gwiazda Starego Teatru w Krakowie. Oboje zbliżyli się do siebie w 1975 r., po tragicznej śmierci reżysera Konrada Swinarskiego, którego aktorka darzyła głęboką, acz nieodwzajemnioną miłością.
- Po śmierci Konrada załamałam się. Edek próbował mnie ratować. Nowe uczucie miało spełnić rolę lekarstwa, było antidotum na smutki, rodzajem terapii w trudnym życiowym momencie - zwierzyła się w "Twoim Stylu".
Para zaręczyła się, ale wytrwała ze sobą tylko rok. Rozstali się z inicjatywy aktora.
- Dobrze wychodziły mi tylko przyjaźnie z mężczyznami. Moje życie kobiece, uczuciowo-erotyczne było kompletnie nieudane. Cała para poszła w artystyczny gwizdek. Edek powiedział mi kiedyś: "Haniu, ty powinnaś być sama". I miał rację. Wzięłam sobie radę Edeczka do serca - podsumowała Anna Polony.
Oboje pozostają w przyjaźni do dziś.