Edward Linde-Lubaszenko stracił już rachubę. Kochanki liczy w tysiącach
Edward Linde-Lubaszenko żenił się cztery razy, żadne z małżeństw nie przetrwało. Przez całe aktorskie życie miał powodzenie u kobiet i chętnie z tego korzystał. Dobiegając 80-tki, zaczął rozglądać się za dziewczynami w wieku swojej wnuczki.
Edward Linde-Lubaszenko stracił już rachubę. Kochanki liczy w tysiącach
Aktor znany jest z soczystych epizodów w filmach syna Olafa oraz Władysława Pasikowskiego. W "Psach", razem z Janem Machulskim, stworzył duet marzeń jako kpt. Stopczyk i mjr Walenda.
Nazwisko Linde ma po swoim biologicznym ojcu, który był Niemcem, a Lubaszenko po ojczymie-Rosjaninie. Dwuczłonowe nazwisko tłumaczył kiedyś żartem Olaf, który obecnie posługuje się częściej tym drugim członem.
- My się w zasadzie nazywamy Linde, ale nie wracamy do tego nazwiska, żeby nie robić konkurencji Bogusiowi Lindzie - mówił Onetowi.
Równie skomplikowane, jak rodzinne dzieje Edwarda Linde-Lubaszenki, były jego relacje uczuciowe i małżeńskie.
"Nie, to nie. Bez łaski"
Pierwszą żoną aktora została Asja Łamtiugina, z którą doczekał się Olafa. Połączyło ich zamiłowanie do klasyków rosyjskiej poezji i występów na scenie. Rozstali się po kilku latach.
- Moja żona zakochała się w pewnym reżyserze filmowym i do niego odeszła z synem. No, może nie odeszła, bo to ja wyprowadziłem się do teatralnego mieszkania i jej zostawiłem wszystko. Mam taką zasadę postępowania z kobietami, że kiedy mnie nie chcą, to odchodzę. Nie, to nie. Bez łaski - wyznał Linde-Lubaszenko w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Kradzież w biały dzień
Nazwisk kolejnych dwóch żon aktor nie ujawnia, chętnie natomiast o nich opowiada.
Drugie małżeństwo, a właściwie jego finał, wspomina szczególnie źle, bo został okradziony. W tym związku bardzo szybko zaczęło się psuć. Pewnego dnia Linde-Lubaszenko spotkał przypadkiem zapłakaną kobietę, która właśnie rozstała się z partnerem. Oboje, nie namyślając się wiele, pojechali wspólnie w góry leczyć zranione serca.
- Tam spędziliśmy cudowne dwa tygodnie, po których wróciłem do domu. Wchodzę i widzę puściuteńkie mieszkanie. Pukam do sąsiadów, bo myślałem, że ktoś się włamał. Ale usłyszałem od nich, że to syn żony wszystko wywiózł. Idę więc, żeby wybrać pieniądze, a tu okazuje się, że książeczki są puste - mówił aktor.
"Przy mnie kobiety tracą swój blask"
Dla odmiany trzecia żona Edwarda Linde-Lubaszenko zapadła mu w pamięci wyjątkowo pozytywnie.
- Była najbardziej w porządku. Myśmy się rozstali z powodu niezgodności serologicznej. Ona bardzo chciała mieć dziecko, ale to było niemożliwe. Po kolejnym poronieniu zaproponowałem, żeby znalazła sobie kogoś innego, kto będzie miał odpowiednią grupę krwi. Zresztą tak zrobiła i nasze córki chodziły do tej samej szkoły muzycznej. Spotykaliśmy się na szkolnym korytarzu - relacjonował artysta.
To był czas, kiedy Linde-Lubaszenko miał już córkę z czwartego małżeństwa, z aktorką Beatą Paluch, która była jego studentką. Po kilkunastu latach porzuciła sławnego męża i odeszła do innego.
- Mam taką teorię, że przy mnie kobiety po prostu tracą swój blask i muszą szukać sobie mężczyzn, przy których będą wyglądać efektownie - tłumaczył aktor swoje małżeńskie porażki.
Zaręczyny bez ślubu
Szczególne miejsce w uczuciowym życiu Edwarda Linde-Lubaszenko zajmuje Anna Polony, gwiazda Starego Teatru w Krakowie. Oboje zbliżyli się do siebie w 1975 r., po tragicznej śmierci reżysera Konrada Swinarskiego, którego aktorka darzyła głęboką, acz nieodwzajemnioną miłością.
- Po śmierci Konrada załamałam się. Edek próbował mnie ratować. Nowe uczucie miało spełnić rolę lekarstwa, było antidotum na smutki, rodzajem terapii w trudnym życiowym momencie - zwierzyła się w "Twoim Stylu".
Para zaręczyła się, ale wytrwała ze sobą tylko rok. Rozstali się z inicjatywy aktora.
- Dobrze wychodziły mi tylko przyjaźnie z mężczyznami. Moje życie kobiece, uczuciowo-erotyczne było kompletnie nieudane. Cała para poszła w artystyczny gwizdek. Edek powiedział mi kiedyś: "Haniu, ty powinnaś być sama". I miał rację. Wzięłam sobie radę Edeczka do serca - podsumowała Anna Polony.
Oboje pozostają w przyjaźni do dziś.
Szaleństwo po 80-tce
Po ostatnim rozwodzie Edwarda Linde-Lubaszenko łączono z młodszą o prawie pół wieku Joanną Majstrak, ale ona zapewniała, że to tylko przyjaźń. Na pewno jednak aktorowi zostało upodobanie do znacznie młodszych kobiet.
- Kiedyś zażartowałem, że chcę pobić rekord Andrzeja Łapickiego. Dlatego moja przyszła żona jest teraz w czwartej albo piątej klasie podstawówki - mówił w "Gazecie Krakowskiej", nawiązując do małżeństwa kolegi z młodszą o 60 lat Kamilą Mścichowską.
Jak aktor podsumowuje swoją miłosną biografię?
- Miałem cztery małżeństwa i tysiące kochanek. [...] Nie chcę się już z nikim wiązać na stałe, bo uwielbiam wolność. Teraz zapragnąłem poszaleć i mam pięć kochanek. Mam nadzieję, że w przyszłym roku dojdzie do tego, że w każdym miesiącu będę miał inną i wyjdzie wtedy dwanaście dziewczyn. Co mam sobie żałować? - powiedział "Faktowi" Edward Linde-Lubaszenko.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.