Emilian Kamiński traci przez pandemię mnóstwo pieniędzy
Emilian Kamiński prowadzi w Warszawie Teatr Kamienica. Cóż... prowadził. Teatr jest zamknięty do odwołania, ale pracownicy muszą za coś żyć. Kamiński komentuje trudną sytuację, w jakiej się znalazł.
Wśród pierwszych restrykcji, jakie wprowadził rząd w Polsce, było m.in. zamknięcie teatrów, kin i placówek kultury. Ucierpieli wszyscy ci, których praca w teatrze była jedynym źródłem dochodu. Mowa o pracownikach technicznych, kasjerach, ale i o aktorach, którzy nie mieli dodatkowych etatów w produkcjach telewizyjnych czy przy reklamach. W trudnej sytuacji znaleźli się też właściciele teatrów, jak Krystyna Janda czy właśnie Emilian Kamiński.
Zobacz: Tadeusz Chudecki stracił szwagra przez koronawirusa
Kamiński, gwiazda wielu seriali, jak np. "M jak miłość", zdradził w rozmowie z "Super Expressem", jak wygląda jego sytuacja w związku z pandemią.
Aktor prowadzi od lat Teatr Kamienica, który teraz musi być zamknięty. Nie zarabiają na siebie, a jak przyznaje Kamiński - koszty utrzymania teatru sięgają od 350 do 400 tys. zł. miesięcznie. To niemała fortuna.
- Żyję wyłącznie na bieżąco z biletów, a jeszcze nie mam dotacji. Słabo u mnie jest, ale będę walczył. Walczyłem o to, żeby ten teatr powstał, to teraz nie pozwolę, żeby koronawirus go zabił - komentuje Kamiński w rozmowie z tabloidem.
- Mam nadzieję, że rząd zdejmie nam ten ZUS i podatek, że miasto zdejmie czynsz. Niech przynajmniej tak ułatwią nam życie - przyznaje aktor.
Co więcej, Kamiński na etacie zatrudnia 50 osób. To zespół administracyjny i techniczny. - Oni muszą z czegoś żyć, mają na utrzymaniu rodziny - mówi.
Są też aktorzy, którzy dostają umowę o dzieło. Im najtrudniej będzie pomóc.
Wielu aktorów liczy na pomoc od państwa. Przypomnijmy, że ostro sytuację skomentował Łukasz Simlat, który opisał, jak wyglądała jego wymiana zdań z pracownikami ZUS-u. "Co ten kraj jest w stanie zrobić w tym momencie dla mnie? Ponieważ ja dla niego robię coś cały czas. Chociażby płynność podatkowa na to wskazuje" - pisał. Komentarz Simlata pojawił się jeszcze przed pomysłem wprowadzenia "Tarczy Antykryzysowej". Jak zmieni się sytuacja artystów? Przekonamy się w najbliższych dniach.