Ewa Minge wspomina biedę. Nie zamierza się jednak nad sobą użalać
Ewa Minge na własne oczy widziała biedę, jaką dziś mało kto zna. Czasy, kiedy uczniowie wyjadali z głodu szkolny klej, wspomniała ostatnio na Instagramie, przestrzegając fanów przed użalaniem się na swój los.
Ewa Minge słynie tak samo z barwnych kolekcji, jak i głębokich, życiowych przemyśleń, którymi dzieli się z fanami w sieci. W dobie powszechnych lamentów z powodu pandemii, która pokrzyżuje wielu Polakom ich świąteczne plany, przypomniała, co to znaczy prawdziwa bieda. W obszernym wpisie, który opublikowała na Instagramie, projektantka wspomniała czasy dzieciństwa i wyjadanie kleju ze słoika przez głodną koleżankę ze szkolnej ławy.
"Mało komu przyszło do głowy, że dziewczynka zjada klej ze słoiczka nie dlatego, że jest głupia i chce rozśmieszyć klasę, tylko klej był robiony m.in. z mąki ziemniaczanej i gasił jej głód. Pani robiła go w wielkim słoiku na lekcje plastyki. Słoik szybko był opróżniany niby dla żartu. Odkąd moje cztery kanapki wędrowały dla niej, słoik był nietknięty" - opowiada Minge.
Ewa Minge "W łóżku z Oskarem": Najwięcej w życiu zaszkodziłam sobie sama
Przy okazji tej poruszającej historii Ewa Minge zwraca uwagę, że wiele dziś mówimy o pomaganiu innym, lecz tak naprawdę mało doceniamy to, co mamy.
"Najbardziej pomożemy teraz sobie i wszystkim dookoła, jak przestaniemy jęczeć, że oto spotkał nas dramat, bo nie pojedziemy do rodziny na święta, bo trzeba chodzić w masce, bo...,bo....,bo....." - wymienia projektantka.
Przyznała też, że padła ofiarą koronawirusa, a choroba odbiła się na jej obecnym stanie zdrowia. Mimo to jednak Minge nie zamierza użalać się nad sobą i apeluje do fanów o to samo.
"Mamy podobno za szerokie serce, ale chyba lepiej mieć za szerokie serce, jak d....e, w której wiecznie się coś przewraca. Nie jestem bez uszczerbku z okazji COVID, wręcz odwrotnie. Moje życie, to nie pasmo fajerwerków, ale wieczne narzekanie jest mi obce" - zakończyła swój wpis.
Trwa ładowanie wpisu: instagram