Ewa Żarska: obrońca Stefana W. zna ryzyko. Pogróżki to jedna strona medalu
Bycie "obrońcą diabła" wiąże się z otrzymywaniem pogróżek i wystawieniem na publiczne potępienie. Niektórzy nie wytrzymują takiej presji i rezygnują. Inni, wręcz przeciwnie - podejmują się trudnych spraw licząc na późniejsze korzyści.
Oskar Netkowski, Wirtualna Polska: Stefan W., morderca Pawła Adamowicza, usłyszał już zarzut zabójstwa, za który grozi mu dożywocie. Atak na prezydenta Gdańska widziała cała Polska, ale W. nie przyznaje się do zarzuconego mu czynu. Dostał adwokata z urzędu. Czy ci adwokaci chętnie podejmują się takich spraw?
Ewa Żarska: Trzeba przede wszystkim zacząć od tego, że w Polsce każdy obywatel ma prawo do obrony i uczciwego procesu. I tu nie ma wyjątków. A co za tym idzie, każdy obywatel, który jest podejrzany lub podejrzewany o popełnienie przestępstwa, ma prawo do obrońcy albo z urzędu, albo z wyboru. I tak samo jest w przypadku Stefana W. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy jest to sprawa medialna, czy nie.
Co z przekonaniami adwokatów z urzędu? Jak można uznawać kogoś za zwyrodnialca i jednocześnie go bronić?
Stefan W. początkowo miał obrońcę z urzędu, którego zmienił na obrońcę z wyboru. Z tego, co się orientuję, nowy obrońca Stefana W. już zapowiedział, że rozważa złożenie zażalenia na tymczasowy areszt dla swojego klienta. Czyli od samego początku podejmuje kroki prawne, które daje mu kodeks, a to pokazuje, że będzie starał się skutecznie wykonywać swoją pracę.
Znam przypadki, gdy obrońcy albo nie podejmują się reprezentowania danego klienta, albo wycofują się w trakcie procesu. Tak było w przypadku Kajetana P. (28-letni bibliotekarz oskarżony o zamordowanie lektorki języka włoskiego, której ciało później rozczłonkował – dop. red.), który stracił bodajże dwóch obrońców, tłumaczących się problemami zdrowotnymi.
Żeby sąd przyjął odmowę obrońcy, muszą zajść bardzo ważne przesłanki. Jedną z nich jest sytuacja, gdy mecenas, który ma reprezentować oskarżonego, jest z nim w konflikcie. Albo gdy obrońca jest powiązany ze strona poszkodowaną i istnieje ryzyko, że nie będzie obiektywny, wtedy faktycznie sąd przychyla się do takiej prośby obrońcy, by go zmienił.
Zobacz też: Ewa Żarska rozpracowała siatkę pedofilów: Mała prosiła, żeby jej nie zabijać
A może zdarzało się, że tacy adwokaci "pękali" przez swoich klientów? Znasz takie historie?
Tak się dzieje w przypadkach bardzo drastycznych przestępstw, okrutnych zbrodni. Znam łódzką prawniczkę, która zwyczajnie poprosiła sędziego, by odsunął ją od sprawy, w której miała reprezentować mężczyznę oskarżonego o gwałty i znęcanie się nad swoim kilkuletnim synem. Pani mecenas uargumentowała to tym, że sama jest matką małego dziecka. I faktycznie sąd się przychylił do jej prośby. Na obrońcę wyznaczono innego prawnika. Mężczyznę.
Ale znam też dla odmiany prawnika, który nie przyjmuje spraw, które jego zdaniem są absurdalne i nierealne w kontekście wygranej. To się często zdarza np. w przypadkach odszkodowań, gdy klient domaga się absurdalnie wysokiego odszkodowania za niewspółmierną krzywdę. Wtedy ten obrońca podaje tak wysoką stawkę za swoje usługi, że klient z miejsca rezygnuje.
Czy "adwokaci diabła" dostają pogróżki?
Jeden z obrońców handlarza narkotykami dostawał listy i maile: "Oby twoje dzieci brały to gó…" i inne podobne wiadomości. Zdarzają się także przypadki, gdy nawet sam oskarżony grozi swojemu obrońcy. Była taka głośna sprawa w Łodzi. Obrońca jednego z członków mafii był przez kilka godzin "mobilizowany" przez kolegów oskarżonego do skuteczniejszych działań. Ten mecenas został pobity, bo zdaniem mafii za mało robił. Znam też przypadek, gdy znana łódzka adwokatka była zastraszana przez swojego klienta chorego na schizofrenię. Mężczyzna groził swojej obrończyni i jej rodzinie, i ostatecznie sędzia pozwolił jej się z tej sprawy wycofać. Niestety, takie historie też się zdarzają.
Co jest najtrudniejsze w sprawie Stefana W.? Temat jest na ustach całej Polski, każdy spodziewa się najbardziej surowego wyroku dla mordercy Pawła Adamowicza.
Wydaje mi się, że pod względem prawnym nie jest to wyjątkowa sytuacja. To zwykła sprawa karna, jakich wiele w polskich sądach.
Oczywiście postać ofiary i okoliczności tej zbrodni sprawiają, że jest to sprawa, którą opinia publiczna szeroko się interesuje. Społeczeństwo będzie ten proces bardzo uważnie śledzić, w związku z tym obrońca Stefana W. będzie miał utrudnione zadanie. Bo w powszechnym postrzeganiu będzie "obrońcą diabła".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jak w ogóle bronić mordercy?
W przypadku Stefana W. obrona zapewne pójdzie w kierunku niepoczytalności oskarżonego, zwłaszcza, że pojawiły się informacje, że 27-latek choruje na schizofrenię paranoidalną. Zapewne obrońca to wykorzysta. I jeśli, zupełnie teoretyzując, sąd uznałby Stefana W. za niepoczytalnego, to ta niechęć społeczeństwa do sprawcy przejdzie też na jego obrońcę.
Ale zakładam, że obrońca Stefana W. zdaje sobie w pełni z tego sprawę, podobnie jak z tego, że bycie "obrońcą diabła" w tym procesie może mu przynieść duży rozgłos i zainteresowanie przyszłych klientów.
Ewa Żarska: dziennikarka od lat związana z telewizją Polsat i Polsat News, autorka głośnego reportażu "Mała prosiła, żeby jej nie zabijać", nagrodzonego w plebiscycie MediaTory, i książki "Łowca. Sprawa Trynkiewicza". Nominowana do wszystkich prestiżowych nagród dziennikarskich w Polsce w kategoriach dziennikarstwo śledcze i reportaż. Urodziła się w Piotrkowie Trybunalskim, od lat mieszka w Łodzi.