Górniak i Steczkowska to nie diwy. Opinia Zapendowskiej może zdziwić fanów
Edyta Górniak i Justyna Steczkowska przez lata imponującej kariery utwierdziły wielu fanów w przekonaniu, że to one są uosobieniem słowa "diwa" na rodzimym podwórku. Tak też często lubią określać je media. Elżbieta Zapendowska ma zgoła inne zdanie na ten temat.
Edyta Górniak i Justyna Steczkowska od lat uchodzą za jedne z najlepszych wokalistek w kraju. I rzeczywiście, niewiele jest popularnych piosenkarek, które mogłyby się pochwalić taką skalą głosu, jakie mają obie panie. Obie występują na największych telewizyjnych koncertach i festiwalach piosenki. Obie też nie zwalniają zawodowego tempa i raz po raz raczą fanów nowym materiałem. I obie mają iście gwiazdorskie usposobienie.
Ostatnio o wokalistkach wypowiedziała się najbardziej znana trenerka głosu, Elżbieta Zapendowska. Jej opinia może nieco zdziwić największych fanów piosenkarek. Zaapelowała bowiem… by nie nazywać ich diwami. Podkreśliła, że nie chodzi tu o ujmowanie paniom talentu, ale niepoprawne użycie samej nazwy. Zdaniem ekspertki polska i chociażby amerykańska diwa to dwa zupełnie różne światy.
– W Polsce słowo diwa mówi o wszystkim, co najgorsze w wokalistkach: o fochach, kaprysach i tak dalej. A w Ameryce tylko o talencie. Nie używałabym więc tych określeń w stosunku do Justyny Steczkowskiej czy Edyty Górniak. Bardzo mi się to nie podoba. One nie są diwami, ale po prostu wokalistkami – wyjaśniła w rozmowie z "Faktem".
Zapendowska podkreśliła, że bardzo docenia talent obu piosenkarek. Dlatego tez uważa, że określenie "diwa" jest dla nich krzywdzące. – Polska diwa jest karykaturą amerykańskiej. Mamy zupełnie inne rynki i budżety. Żyjemy w Polsce i u nas nie ma diw! Jak się tak kogoś nazywa, jest to pejoratywne. Unikajmy tego, proszę – zaapelowała w rozmowie z tabloidem.