Jan Englert zwolnił Grażynę Szapołowską. Aktorka zabrała głos w sprawie
- Nie lubię go, nie jest moim kolegą - powiedziała o Janie Englercie Grażyna Szapołowska. Aktorka wciąż nie może mu darować, że ponad dziesięć lat temu wyrzucił ją z pracy, choć sąd przyznał mu rację.
Grażyna Szapołowska udzieliła niedawno wywiadu portalowi Onet, w którym m.in. wróciła do głośnego konfliktu z Janem Englertem sprzed lat. W kwietniu 2011 roku aktorka została zwolniona przez swojego kolegę, a zarazem dyrektora Teatru Narodowego, po tym jak nie pojawia się w spektaklu. Zgodnie z repertuarem miała zagrać w "Tangu" Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego, ale wybrała telewizję, gdzie pełniła rolę jurorki w show "Bitwa na głosy".
Aktorka skierowała wówczas przeciwko pracodawcy sprawę do sądu, ale ten przyznał rację Englertowi. Mimo to, nawet po latach, Grażyna Szapołowska wciąż czuje się urażona. We wspomnianym wywiadzie wyznała, że nadal nie lubi Jana Englerta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozczarowana Szapołowska: "Mam coraz mniej zaufania do ludzi"
- [...] Nie jest moim kolegą. Uważam, że dyrektor nie może doprowadzać do konfliktów, a usuwanie ludzi z pracy nie jest w porządku. Zadra, która powstała w sercu po zwolnieniu mnie z teatru, nadal trwa. Bardzo przeżyłam to wydarzenie, on zapewne też - stwierdziła Szapołowska.
Aktorka dodała jednocześnie, że nie żałuje, iż skierowała sprawę do sądu. Mimo iż ten jednoznacznie opowiedział się po stronie pracodawcy, aktorka uważa, że tak właśnie należało postąpić.
- Ale nie żałuję, że wytoczyłam Englertowi proces sądowy. I choć przegrałam, to z czasem doszłam do wniosku, że może tak właśnie miało być - czytamy na stronach Onetu.
Niedługo po głośnym zwolnieniu Grażyny Szapołowskiej Jan Englert tłumaczył, m.in. w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że aktorka złamała nie tylko Kodeks Pracy, ale i dobry obyczaj, który nakazuje aktorom uzgadniać z dyrekcją podejmowanie dodatkowych prac poza teatrem. Jak stwierdził też Englert: "Po raz pierwszy byłem świadkiem tego, że aktor nie przyszedł grać w związku z bardziej intratną ofertą poza teatrem".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W 2018 roku, podczas festiwalu Suspense Film Festival w Kołobrzegu, Englert zapytany o sprawę przez Tomasza Raczka, przyznał, że była to jedna "z bardziej traumatycznych sytuacji w jego życiu".
- Przecież koleżankę trzeba było zwolnić z pracy, a to nic miłego. Nie wyrzucałem jej jednak na bruk, nie była to osoba, która nie ma z czego żyć. Ubolewam, że na jej życzenie stała się z tego sprawa publiczna. Podała mnie do sądu. Była pewna, że będzie to służyło jej karierze. Wtedy była moda udowadniania, że pracodawca nie ma racji - podsumował dyrektor Teatru Narodowego.