Zapewnia, że się nie ugnie. Dosadnie powiedziała, gdzie ma pozwy
Film "Dziewczyny z Dubaju" jest już gotowy, ale póki co widziało go tylko wąskie grono znajomych Dody. To wystarczyło, by do producentki zaczęły spływać przedsądowe pozwy. Doda zdradziła, co z nimi robi.
W styczniu premierę miała mieć ekranizacja bestsellerowej powieści Piotra Krysiaka "Dziewczyny z Dubaju", której reżyserią zajęła się Maria Sadowska, a produkcją Doda z mężem. Z powodu pandemii i lockdownu jego twórcy odłożyli jednak premierę, czekając na lepsze czasy. Póki co, Doda pokazała swój film tylko niewielkiej grupie zaufanych osób. Niedługo potem do producentki zaczęły trafiać pierwsze pozwy. "Właśnie dostałam pismo przedprocesowe od prawników, że mam przemontować film, bo inaczej jak ta osoba akurat będzie w filmie zdemaskowana, to będę miała proces" - Doda relacjonowała jakiś czas temu na Instastory.
W przedświąteczną sobotę Dorota Rabczewska po raz kolejny odniosła się w mediach społecznościowych do zamieszania wokół swojego filmu. Dosadnie powiedziała, co myśli o groźbach pod swoim adresem i co robi z napływającymi do niej pozwami.
Najgłośniejsze zdrady w show-biznesie
"Nic nie jest i nie będzie przemontowane. Wszystkie pozwy sądowe z roszczeniami w związku z filmem 'Dziewczyny z Dubaju' bardzo ładnie składam, prostuję i umieszczam w sekcji 'mam to w d...e'" - powiedziała wyraźnie zadowolona z siebie Doda w krótkim nagraniu, które zamieściła na Instagramie. Wygląda na to, że artystka będzie podtrzymywać swoje wcześniejsze zapewnienia.
"Choćbym nie wiem, ile pozwów dostała, to nigdy nie przemontuję swojego filmu, także powodzenia" - deklarowała jakiś czas temu na Instastory.
Trwa ładowanie wpisu: instagram