Harvey Weinstein życzył śmierci Jennifer Aniston. Odtajniono dokumenty
Harvey Weinstein usłyszy wyrok za molestowanie seksualne kobiet i gwałty. Przeciwko producentowi wystąpiły 82 kobiety i opowiedziały, co im robił. Na jaw wychodzą nowe rewelacje w najgłośniejszej sprawie tej dekady.
Harvey Weinstein został uznany przez przysięgłych za winnego molestowania seksualnego i zgwałceniu kobiet. 11 marca producent ma usłyszeć wyrok za swoje czyny. Zanim jednak to się stanie, amerykańscy dziennikarze mogli poznać treść dokumentów sądowych, które zgromadzono w tej sprawie w ciągu ostatnich miesięcy. Ich treść zaskakuje. Szczególnie wątek z Jennifer Aniston.
Zobacz: Prolog - Marcin Dudziński
W poniedziałek, 10 marca, sąd odtajnił dokumenty w sprawie Weinsteina. Jest tego ponad tysiąc stron. Wśród dowodów znalazły się maile, jakie Weinstein wymienił ze swoimi współpracownikami na temat Jennifer Aniston. Pochodzą z końca października 2017 r. Reporter "National Enquirer" prosił Weinsteina o ustosunkowanie się do zarzutów, jakoby ten miał dotknąć niestosownie aktorkę.
Producent był wściekły. W jednej z wiadomości napisał: "Jennifer Aniston powinna zginąć".
Dziennikarze "Vulture" poprosili Aniston o komentarz do tej sprawy. Menadżer gwiazdy, Stephen Huvane, wyjaśnia:
- Dopiero co rozmawiałem z Jennifer i potwierdziła, że żaden z zarzutów stawianych wtedy przez "National Enquirer" nie był prawdziwy. Nie było żadnych interakcji z Harveyem Weinsteinem. Nigdy nie była z nim sama w pokoju. Nigdy jej nie dotykał w żaden sposób, nigdy też nie przyłapała go na tym, by spoglądał na jej biust. Nigdy nie musiała odrzucać jego awansów, bo nic takiego nie miało miejsca.
Brat ma go za potwora
W dokumentach można przeczytać też wyznanie Boba Weinsteina, brata oskarżonego. Mężczyzna nie przebierał w słowach.
- Zasługujesz na nagrodę życia za zachowywanie się jak dzika, niemoralna osoba pozbawiona człowieczeństwa; za akty, których dokonałeś. Och, zapomniałem. Wszystkie były za zgodą kobiet. Więc dlaczego jesteś na odwyku? Uzależnienie od seksu? Nie sądzę - pisał w e-mailu do brata, adresowanym na 2 listopada 2017 r.
- Nie byłoby zarzutów o zastraszanie, napaści i gwałty od tych 82 kobiet, gdybyś uprawiał z nimi seks za zgodą. Trzeba cię leczyć - dodawał i nazywał brata "przestępcą seksualnym".
- Byłeś przestępcą i dręczycielem przez ponad 40 lat! Pier...l się, Harvey'u Weinsteinie. Modlę się, żeby naprawdę istniało piekło. Tam należysz. Myślę, że bycie tobą to już piekło - można przeczytać w prywatnych, odtajnionych wiadomościach.
Odkupienie win
W sądowych dokumentach jest też wiele oświadczeń, w których Weinstein opowiadał, że to on jest ofiarą. Opowiadał przed sądem, że planował otworzyć ośrodek rehabilitacyjny dla osób uzależnionych m.in. od seksu, który prowadziłyby tylko kobiety, najlepsi fachowcy.
Jest też długie oświadczenie, które wygłosił Weinstein. Zaznaczał w nim, że miał myśli samobójcze.
"Trzy miesiące temu nie powiedziałbym następujących słów, nawet o nich nie pomyślał: jestem uzależniony. Jestem seksoholikiem. Nie kontroluję gniewu. By się uspokoić, jem niezdrowe rzeczy. Mój umysł jest zdesperowany. Moje ciało jest straumatyzowane. Lekarze mówią, że mam zespół stresu pourazowego" - można przeczytać w jednym z oświadczeń Weinsteina datowanym na 21 grudnia 2017 r., czyli na krótko po upublicznieniu historii o tym, jak molestował dziesiątki kobiet.
"Lekarze mówią, że to szczęście, że żyję. Ja szczęśliwy się nie czuję. Czuję tylko desperację. Straciłem rodzinę. Córki nie rozmawiają ze mną. Straciłem żonę. Straciłem szacunek byłej żony i generalnie wszystkich moich przyjaciół. Nie mam firmy. Jestem sam" - wyliczał producent.
Wśród dokumentów znalazła się też notka PR-owa, której reprezentanci Weinsteina nie upublicznili. Dotyczy ruchu #metoo. Weinstein nazywa go "bolesnym, ale zasłużonym". Przyznaje, że czytał wyznania Gwyneth Paltrow, Angeliny Jolie, Salmy Hayek i innych gwiazd, które przyznały, jak je skrzywdził. Zaznacza, że te historie mają "drugą stronę".
- Szczerze to nie wiem, jak o tym opowiedzieć, żeby nie zostać ukrzyżowanym - miał powiedzieć Weinstein. - Jest różnica między napaścią a podrywaniem. Jest różnica między napaścią a zdradą - bronił się.
Weinsteinowi grozi nawet 29 lat więzienia.