Weronika Rosati, Mariusz Max Kolonko
Ale i Mariusza udało się namówić do bardziej intymnych zwierzeń.
To od kiedy się znacie?
Max: Powiem jedynie, że kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, zdarzyło się coś tak niezwykłego, że do dziś ciarki przechodzą mi po grzbiecie.
Niechże pan powie!
Max:_ Niech pani spyta Weroniki._
Weronika: Nie powiem pani, ale nie wiem, co z nim się stało. Latał za mną jak oszalały!
Max: Głuptasek jesteś.
Weronika: Latałeś! I przedstawiłeś mi się dwa razy! Pierwszy raz przedstawiła nas pani Katarzyna Niemczycka. Drugi raz poprosiłeś panią Alicję Resich-Modlińską, żeby ci pomogła.
Max: Zwykle, jak się przedstawiam, wywołuje to jakieś wrażenie. Weronika nic. Więc proszę Alicję, żeby wyjaśniła raz jeszcze, kto jest kto i co jest co. A mała znowu nic. Teraz wiem, że ona tylko grała. Jak to aktorka.
Weronika: Nieprawda! Po prostu nie znoszę nachalnych podrywaczy! Większość patrzy na mnie przez pryzmat mojego nazwiska. Choć byli i tacy, z których pozycji ja mogłabym bardziej skorzystać. Ale nie uznaję takich układów. Przy pierwszym spotkaniu Maksio znalazł się w tym gronie. Ale potem szybko się stamtąd wydobył. (...) Dopiero przy nim czuję się naprawdę kobietą. Jest jedynym mężczyzną, z którym chcę być. Mogę się zgubić w tłumie i wiem, że mnie znajdzie. Mogę się zagubić w sobie i wiem, że pomoże mi się odnaleźć. Kiedy jestem z Maksem, czuję się na swoim miejscu, spełniona. A poza tym, oczywiście, jest niesamowicie przystojny (uśmiecha się i całuje go w policzek).
Niestety, na tym idealnym związku zaczęły się pojawiać pierwsze rysy. Czy to była kwestia czasu, czy może tabloidy przyczyniły się do ich rozstania?