Irena Santor uciekła z miasta. Przeraziły ją samotne święta
Po śmierci swojego partnera Irena Santor nie zamierza samotnie spędzać tegorocznych świąt Bożego Narodzenia. Na szczęście artystka nie zostanie pozostawiona sama sobie.
Irena Santor jest jedną z największych i najbardziej cenionych gwiazd polskiej estrady. W tym roku obchodzi 60-lecie pracy artystycznej i choć w grudniu skończy 84 lata, jeszcze nie zamierza zejść ze sceny. Na jej piosenkach wychowało się kilka pokoleń, a życiorys artystki to gotowy scenariusz.
Piosenkarka dwa lata temu pożegnała swojego partnera, Zbigniewa Korpolewskiego, z którym żyła przez 25 lat. Para poznała się w warszawskim Teatrze Syrena, gdzie on był dyrektorem. Rok temu reżyser przeszedł poważną operację serca. Po zabiegu wymagał rehabilitacji i stałej fachowej opieki. Dlatego wraz z żoną zamieszkał w Domu Artysty i Weterana w Skolimowie, gdzie następnie zmarł.
ZOBACZ TAKŻE: Boże Narodzenie w domach gwiazd. Nie dla wszystkich będą radosne
Z najnowszych doniesień "Super Expressu" wynika, że Santor zdecydowała się na ucieczkę na wieś do swoich przyjaciół, by nie spędzać tegorocznych świąt w samotności. Twierdzi również, że im dalej od stolicy, tym łatwiej uniknąć zakażenia się koronawirusem. - Święta w moim mieszkaniu w Warszawie wiadomo, jakie by były, smutne i samotne. Na szczęście spędzę je u swoich przyjaciół w domu w okolicach Warszawy. Zaopiekują się mną - powiedziała w rozmowie z dziennikiem.
Irena Santor przyznaje, że już nie może się doczekać Wigilii. - Mamy już piękną, żywą i choinkę, są ozdoby. Na święta nie będę gotowała, to się nie zmieniło. Nie potrafię. Na szczęście moja przyjaciółka, u której jestem, gotuje i piecze znakomicie. To będą spokojne święta z pięknym widokiem za oknem. Jest miło. Nie muszę się martwić koronawirusem, bo nie ma tu dużo ludzi i mogę spacerować w okolicach domu - dodała.