Skromny barter czy ordynarny sponsoring - zdecyduj sam!
Niektórzy idą z temat na miękko - znajomi, mały barter, biżuteria od zaprzyjaźnionej firmy. Inni - na twardo. Żeby nie było - ja tego nie potępiam. Zorganizowanie wesela marzeń to kupa roboty i - co gorsza - mały majątek. Na początku nowej drogi życia nikt nie ma ochoty na takie wydatki, zwłaszcza, kiedy jest, powiedzmy, drugoligowym celebrytą, który nie zarabia kroci.
No i wyobraźmy sobie że głowimy się nad tym budżetem, aż tu nagle wpada ktoś kto mówi: słuchaj, ja Ci to wszystko zrobię, za darmo. I zanim się obejrzymy, już jesteśmy w połowie drogi między wybieraniem koronki do sukni w gratisie a usadzaniem nielubianej cioci obok żony stryjka. I to wszystko jest zupełnie okej, tylko trzeba pamiętać o jednym - nic nie ma za darmo. Płacimy za to twarzą i dobrym imieniem. Bo czyż urocze, zupełnie nie pozowane fotki na portalu "weddingplanerskim" to nie oczywisty sygnał, że można nas kupić?
Ale uwierzcie, że to jeszcze nie jest najdalej idące poświęcenie. Zdjęcia to tylko zdjęcia, a przecież można pokazać WSZYSTKO. I to przed kamerą!