Ewa Chotomska
To strasznie smutna historia dla pani?
Tak, ale sympatia widzów mi to wynagradzała. Dostawaliśmy tony, naprawdę tony listów, głównie od dzieci, które kochały „Tik-Taka“ i to było najważniejsze. Potem, niestety, nasz czas antenowy został zajęty przez „Modę na sukces“, a Tik-Taka przesunięto na rano, kiedy wszystkie dzieci są w szkole. W końcu program spadł.
A zespół Fasolki był z wami od początku do końca?
Tak! I Fasolki istnieją do dzisiaj. Niedawno obchodziliśmy 30-lecie. U nas zaczynała Joasia Jabłczyńska. Pamiętam jak jeździliśmy w trasy koncertowe autokarem, a Joasia na ostatnim siedzeniu cały czas się rozciągała i robiła szpagaty. Druga dziewczyna, która może dziś niezbyt chętnie przyznaje się do Fasolek, ale długo z nami występowała, to była Monika Mrozowska, której hitem była moja piosenka „Zabiorę brata na koniec świata“.
À propos piosenek, czytałam, że czasem musiała pani pisać piosenki na specjalne zamówienie, np. dentystów?
Tak, dostaliśmy kiedyś list od stomatologów, żeby namawiać dzieci do dbania o zęby. Andrzej wymyślił wtedy akcję „ząbek“ i w studiu pojawiły się dwa wielkie zęby Hermenegilda i Zenobia, które odgrywały śmieszne teatrzyki, a ja wymyśliłam piosenkę „Szczotko, szczotko“.