James Franco przyznał się, że sypiał ze studentkami. "Myślałem, że to jest okej"
James Franco, który do tej pory odpierał zarzuty, jakoby dopuszczał się molestowania seksualnego, zmienił zdanie. Już nie zaprzecza, że sypiał ze studentkami ze swojej szkoły aktorskiej, ale broni się, twierdząc, że wszelkie kontakty odbywały się za obopólną zgodą.
Na początku 2008 r. Hilary Dusome, Natalie Chmiel, Katie Ryan i Devyn Labella, byłe studentki uczące się w szkole aktorstwa Jamesa Franco i jego wspólnika Vince'a Jolivette'a, Studio 4, ujawniły, że w placówce "panowała niezdrowa atmosfera".
Kobiety skarżyły się na molestowanie, mówiąc o "niewłaściwym i naładowanym seksualnie zachowaniu" obu panów. Franco i Jolivette mieli zmuszać studentki m.in. do odgrywania scen orgii, a kobiety, które bez pretensji rozbierały się w trakcie zajęć, miały być lepiej traktowane przez nauczycieli.
Obrońcy Franco początkowo oświadczyli, że oskarżenia stawiane przez dwie studentki są "fałszywe i podżegające, prawnie bezpodstawne i wniesione jako pozew zbiorowy, którego oczywistym celem jest uzyskanie jak największego rozgłosu dla żądnych uwagi powódek".
Paulina Gałązka: nas aktorki nazywa się histeryczkami, gdy wyznaczamy swoje granice
Teraz sam aktor zmienił zdanie i podczas najnowszej audycji "The Jess Cagle Podcast" przyznał się do kontaktów seksualnych ze swoimi studentkami.
- Przyznaję, że spałem ze studentkami. To było niewłaściwe. Ale tak jak powiedziałem, nie dlatego założyłem szkołę. Nie brałem też udziału w procesie rekrutacji. Nie był to więc mój główny plan. (...) Przypuszczam, że w tamtym czasie myślałem, że to jest okej - powiedział, dodając, że wszelkie seksualne relacje zawsze odbywały się za obopólną zgodą.