Lady Pank - Janusz Panasewicz
Nowa rewolucja kulturowa?
Ona nie będzie gwałtowna – nie wydaje mi się. Ale będzie na tyle emocjonalna, że uderzy w ludzie umysły. Powrót do wrażliwości i duszy, tego co naprawdę jest sprawiedliwe i dobre – tego się spodziewam.
A Lady Pank nagra jeszcze płytę anty-systemową?
Nasza płyta nosi tytuł „Miłość i władza”. Ja śpiewam, że „każda władza nam przeszkadza”. Ale nie śpiewam akurat o tej władzy konkretnie, bo nie jestem jakimś hipokrytą, żeby mówić że wszystko mi się podobało oprócz tej władzy (śmiech). To by była bzdura, kompletnie nie tak. Gram 35 lat, widziałem różne zmiany, różne systemy, różnych władców, prezydentów, premierów, przeżyłem wszystkich. I cały czas grałem! I to jest nieszczęście czasami (śmiech). Niektóre piosenki za każdym razem pasują, pewnie dlatego istniejemy nadal.
Po ostatnim marszu KOD’u rozmawiałem z Andrzejem Mogielnickim, który pisze książki i mieszka na Hawajach. Mówię „Stary, przecież tam grali piosenkę „Strach się bać”. A on mi na to: Janusz, wcale mnie to nie cieszy, że aż musieli to zagrać. My gramy takie piosenki, ale nie nawołujemy do rewolucji. Po prostu jesteśmy na pozycji obserwatora i pokazujemy, punktujemy rzeczy które nam się podobają bądź nie. Każdy wybiera własną opcję – trudno, żebym powiedział że tak jest dobrze, a tak źle – nie od tego jestem. Ja śpiewam piosenki, które mają dać ludziom myślenie i rozwinąć ich emocje do tego stopnia, że albo coś z tego wyciągną, albo zostawią tak jak jest. W obu przypadkach jest to spełnienie funkcji piosenki, która jednym się podoba, a innym nie.