Lady Pank
Nawiązując do PRL – 35-lecie zespołu świętujecie w Polsce, a był taki moment w historii zespołu, że mogliście w Carnegie Hall. Była spora szansa na karierę w USA.
Mogło tak być.
Taka rocznica to czas podsumowań. Czegoś żałujecie, coś można było zrobić inaczej?
_Wiele razy o tym rozmyślałem. Pewnie można było wiele zrobić inaczej. Ale to też jest takie moje gadanie z pozycji doświadczonego faceta. Wtedy kompletnie mnie to nie interesowało. Jak ma się dwadzieścia kilka lat, miliony fanów w Polsce którzy na Ciebie czekają, na koncerty, na nowa płytę itp., a potem nagle wyjeżdżasz do Stanów. Do tego w czasach ciężkiej komuny. I okazuje się, że w tej Ameryce trzeba ostro pracować. My tutaj nagrywaliśmy płyty i świetnie się bawiliśmy. A tak trzeba było od rana siedzieć w wytwórni, podpisywać płyty, spotykać się z dziennikarzami, grać koncerty promocyjne. _
Pewnie mogliśmy to zrobić – zostać w Stanach, kiedy mieliśmy duża oglądalność, telewizje nas pokazywały i tak dalej. Zastanawiałem się też nie raz dlaczego amerykańska, doświadczona firma nie wyłożyła pieniędzy na promocję radiową, tam gdzie słuchali młodzi ludzie, studenci. A zainwestowali w telewizji ABC, z Dickiem Clarkiem, promocję w amerykańskim Playboyu i tak dalej. To oczywiście ma znaczenie, ludzie to widza, ale nie zapamiętują. A jak radia grają na co dzień, to masz szansę przemówić do ludzi. Są różne opcje, ja wolałem tę radiową, właściciele przedsięwzięcia, amerykanie chcieli tą taką telewizyjną. Byliśmy z za żelaznej kurtyny, więc stanowiliśmy też coś w rodzaju takiej ciekawostki przyrodniczej. Ktoś z Polski gra rock’n’rolla i to jeszcze o takich rzeczach! Mogliśmy w to iść dalej, ale nie żałuję, że tak się nie stało. Kto wie – pewnie byśmy nie rozmawiali dzisiaj, a ja może byłbym wielką amerykańską gwiazdą? Okropnym multimilionerem czy coś (śmiech).