Lady Pank - Janusz Panasewicz
Gdyby Panasewicz nie został muzykiem, to kim?
Bardzo chciałem zostać aktorem. Marzyłem o tym.
A nie piłkarzem?!
A, to wcześniej. Mam synów, bliźniaków, którzy kopią. Bruno to jest na takim poziomie… Chodzę z nim na treningi, nawet wczoraj byliśmy, gra w Wesołej tam gdzie mieszkamy. Ale to jest taki poziom, że pewnie będzie musiał iść do tej Legii, nie ma wyjścia (śmiech). Ja tak nigdy nie grałem, on ma wielki talent. Cieszy moje oko i patrzę na każdy jego ruch, to jest super. Natomiast ja chciałem być aktorem. Zacząłem śpiewać, a po maturze bardzo chciałem zdawać do szkoły aktorskiej. Ale ta muzyka się jakoś wlepiła we mnie.
To scena i to scena.
Nie mam na co narzekać. Z resztą przecież zagrałem w kilku fajnych filmach. Z „Nic” Doroty Kędzierzawskiej to nawet sobie pojeździłem, pół świata zwiedziłem na festiwalach różnych. Zdobywaliśmy wielkie nagrody, to było poważne i trudne kino. Ale to było 12 lat temu. Czasami grywam w niskonakładowych produkcjach, często studenci proszą żebym zagrał w etiudach – nigdy nie odmawiam, to są dla mnie świetne przygody, ja to kocham.