Jarosław Jakimowicz
Czy nowe "Wilki" okażą się kolejnym przełomem dla pana kariery i przywrócą Jarosława Jakimowicza do filmowego mainstreamu? Taki powrót może coś zmienić?
Nie wiem. Show-biznes nigdy nie był moim chlebem powszednim. Wielokrotnie musiałem rezygnować z ról czy odchodzić z seriali, w których grałem. Miałem kiedyś bardzo fajną rolę w „Złotopolskich”, ale rozkręcałem swoją własną firmę i nie pozwalało mi to na granie. Musiałem, ku niezadowoleniu Tadeusza Lampki (współtwórca kinowych i telewizyjnych hitów takich jak „M jak miłość”, „Na dobre i na złe”, „Nigdy w życiu!” czy „Tylko mnie kochaj” - przyp. red.), który jest „bogiem” produkcji telewizyjnych, trochę mu się postawić. Przez to nie zagrałem np. w filmie „Zakochani”. Byłem jeszcze wtedy młodym facetem, ale już potrzebowałem niezależności finansowej. Jeżeli ktoś proponował mi 10 czy 20 procent stawki, którą powinienem dostać, odpowiadałem: nie! Później te role kreowali inni aktorzy, często moi koledzy. Słyszałem od znajomych: on gra, a ty nie grasz? Odpowiadałem: owszem, ja nie gram, ale on występuje niemal za darmo, byleby się pokazać.
To niezależność czy już krnąbrność? Takie cechy, szczególnie dziś, raczej utrudniają pracę w zawodzie aktora.
Tak jest. Dziś dochodzi do tego, że młodzi ludzie, którzy zagrali w pięciu odcinkach pierwszej lepszej telenoweli, za chwilę są na wielkich bilbordach i w „Tańcu z gwiazdami”. Grają, jak im się zagra. Jest to dla mnie przerażające, ale takie są prawa rynku, taki jest czas. Nagle ci tancerze, których znamy od lat, są większymi gwiazdami niż tańczący z nimi celebryci, których popularność często pompowana jest w sztuczny sposób. Ja zaczynałem w innych czasach. Udało mi się zrobić wiele rzeczy. Nie mam sobie nic do zarzucenia. 20 lat temu zaproponowano mi jako kompletnemu laikowi i amatorowi zagranie w filmie. Zgodziłem się i niczego nie żałuję! Nigdy nie marzyłem o wielkiej karierze. Dzisiaj jestem spełniony. Marzę jedynie o tym, żeby powstał dobry, fajny film pt. „Młode wilki 3”, żeby podarować fanom i sobie sentymentalną przygodę. To wszystko.